„Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”
(Mt 5,48)

Ten nakaz bycia doskonałym w kontekście miłowania nieprzyjaciół Jezus skierował do każdego człowieka, każdego z nas, niezależnie od przynależności do konkretnego ruchu, stowarzyszenia, czy wspólnoty. Sobór Watykański II w Konstytucji dogmatycznej o Kościele bardzo wyraźnie przypomina to powołanie do doskonałości, świętości wszystkich wiernych:
„Wierni każdego stanu i zawodu powołani są do pełni życia chrześcijańskiego oraz doskonałej miłości” (LG 40). „Każdy według własnych darów i zadań powinien kroczyć drogą żywej wiary, która wzbudza nadzieję i działa przez miłość.” (LG 41)

WSTĘP
Pytanie, jak praktycznie zrealizować to zadanie doskonałości życia, nurtuje chrześcijan wszystkich czasów. Już w pierwszych wiekach mistrzowie życia duchowego zauważyli, że doskonałość jest procesem, drogą żmudnych zmagań obejmujących całego człowieka. Można na tej drodze wyodrębnić etapy rozwoju oraz prawa, czy warunki, osiągania tych etapów. Może dzisiaj budzić podziw głęboka intuicja psychologiczna i rozumienie ludzkiej psychofizycznej kondycji zawarte w starych traktatach duchowości, np.: św. Klemens Aleksandryjski wymienia etap bojaźni (lęk przed karą), etap nadziei na zbawienie i wreszcie etap bezinteresownej miłości. Wiele duchowych zaleceń znajdujemy także u św. Augustyna, w regule św. Benedykta, czy pismach św. Tomasza z Akwinu. Wszyscy oni szukają Boga w głębi ludzkiego serca. Szczególną aktualność zachowują Ćwiczenia Duchowe św. Ignacego Loyoli. Karmelitańscy doktorzy Kościoła świętość, doskonałość duszy określają jako stopniowe pogłębianie więzów miłości z Bogiem. Zjednoczenie z Bogiem to nic innego, jak wzrastanie w „przyjacielskiej z Bogiem zażyłości”, która owocuje czystością moralną, więzią z Kościołem, a nawet nadzwyczajnymi łaskami mistycznymi. Świadomy wybór miłości Boga nakazuje wyrzeczenie innych przywiązań. Wejście stopniowe na drogę oczyszczeń zmysłów i ducha zostało opisane przez św. Jana od Krzyża w formie „ciemnych nocy”.
U św. Teresy od Jezusa rozwój duchowy stanowi opis dziejów jej modlitwy przedstawiony w Księdze Życia i Twierdzy Wewnętrznej. Jest to droga opisująca różne sposoby obcowania z Bogiem od modlitwy skupienia po modlitwę zjednoczenia przemieniającego.
U św. Teresy od Dzieciątka Jezus pełnię miłości, chrześcijańskiej doskonałości, zjednoczenie z Bogiem osiąga się przez takie usposobienie serca, które sprawia, że jesteśmy mali, słabi, pokorni i bezgranicznie ufający Bożemu Miłosierdziu. Tylko Bóg może człowieka uświęcić, człowiek może jedynie na to pozwolić. W formacji duchowej człowiek może być jedynie współpracownikiem, uznającym swoją słabość, bezradność i nicość. (4)

ROZWÓJ PSYCHICZNY I DUCHOWY
Obecny rozwój psychologii, psychiatrii i socjologii rodzi potrzebę konfrontacji zdobyczy tych nauk z wiedzą mistrzów duchowej formacji.
Jak pisze o. prof. Jerzy Gogola OCD owocność działania łaski zależy od uwarunkowań psychicznych człowieka na świętość człowieka, ma pewien wpływ jego temperament a nawet płeć [4 str.108]
Autor wielu poważnych dzieł o. Wilfrid Stinissen OCD mówi wręcz, że nie sposób całkowicie odróżnić tego, co psychiczne od tego, co duchowe. Te dwa wymiary przenikają się nawzajem. Człowiek jest substancjonalną jednością ciała duszy. Łaska przenika naturę, uszlachetnia i przemienia ją. Zawsze znajdujemy się równocześnie w naturze i w łasce. Jednostronność w tym zakresie może sprawić wielką szkodę.
Dany problem może mieć przyczyny psychiczne jak i duchowe, często jednak są zarówno jedne jak i drugie. [9 str.67] Dlatego do budowania każdej ludzkiej wspólnoty potrzebne jest osiągnięcie pewnego stopnia dojrzałości osobowej jej członków. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że osobowość człowieka nie musi być dojrzała w związku z osiągnięciem określonego wieku biologicznego. Tak naprawdę wiek jest słabym miernikiem dojrzałości umysłowej, emocjonalnej czy religijnej.
Jednym z najważniejszych zadań formowania osobowości jest budowanie dojrzałego obrazu siebie. Obraz siebie odgrywa bardzo ważną rolę w ludzkim zachowaniu, ponieważ to, co o sobie myślimy, jest siłą napędową działania, zapewnia spójność oraz poczucie jedności i ciągłości. Obraz siebie oznacza wszystko to, co człowiek wie o sobie, o wartościach, którymi się kieruje, swoich możliwościach i uzdolnieniach, wyglądzie, stosunkach z innymi, itp.
Osobowość jest nie tyle trwałym produktem ile procesem, pewne cechy ma stałe, ale jednocześnie wciąż podlega zmianom [11 str.7]
Również dojrzałość, to nie tyle stabilność, co raczej zdolność do zmiany, dostosowanie się do zmiennych sytuacji z zachowaniem własnej ciągłości. Rozwój człowieka i chrześcijanina jest wynikiem działania Boga i ludzkiej z Nim współpracy. Nie można zbudować tożsamości chrześcijańskiej bez tożsamości ludzkiej [6 str.65].
Aby móc funkcjonować jako osoba emocjonalnie niezależna, mająca swój system wartości i biorąca odpowiedzialność za dokonywane w życiu wybory, konieczne jest rozwiązanie dziecięcych związków zależności z osobami znaczącymi a więc głównie z rodzicami. W okresie dorastania musi dojść do ponownego „odcięcia pępowiny”, aby wejść w dorosłe życie. W tym też okresie wg. o. J. Gogoli OCD powinno również nastąpić pierwsze, głębokie, osobiste nawrócenie rozpoczynające rozwój życia duchowego. U wielu chrześcijan nigdy do tego prawdziwego początku rozwoju duchowego nie dochodzi, utrzymują się dziecięce formy religijności [4 str.111-112].
Proces rozwoju psychicznego nie kończy się jednak w okresie dorastania i trwa przez całe życie. Mówiąc o dojrzałości psychicznej człowieka należy pod tym pojęciem rozumieć proces kształtowania się osobowości. Człowiek dojrzewa lub nie dojrzewa do określonych etapów życia, do określonych ról a nie raz na zawsze osiąga to coś, co nazywa się dojrzałością.
Jeśli osobowość jest dojrzała i dobrze funkcjonująca, to człowiek myśli, czuje i działa w sposób harmonijny i skuteczny. Ludzie o zdrowej osobowości funkcjonują dobrze w prawie każdej dziedzinie życia: w pracy, w rodzinie, w Kościele i wszelkich innych sytuacjach społecznych [10 str.9]. O dojrzałym człowieku mówimy wtedy, gdy posiada określoną tożsamość, ustalony system wartości, zachowuje równowagę w relacjach międzyludzkich [bliskość- dystans], kontroluje uzewnętrznianie emocji oraz realizuje zadania i role życiowe adekwatne do wieku.
Najistotniejszą cechą, najtrudniej zdobywaną jest krytyczna akceptacja prawdy o sobie, miłowanie siebie takim, jakim się jest. Realna ocena siebie stanowi niewątpliwie punkt wyjścia wszelkiej pracy nad procesem własnego dojrzewania psychicznego oraz rozwoju duchowego. Stanowi również istotę prawdziwej pokory oraz warunek nawiązania przyjaznych, otwartych relacji międzyludzkich. Chodzi o to, aby obraz siebie był realny, czyli prawdziwy, a nie pozytywny czy negatywny. Człowiek o dojrzałym obrazie siebie nacechowany jest aprobatą swoich możliwości. Stawia sobie realistyczne cele, ma poczucie rzeczywistości, umie na siebie patrzeć krytycznie i jest zdolny do zmiany swoich opinii, jest elastyczny i otwarty na nowe doświadczenia. Człowiek dojrzały potrafi pracować, modlić się, bawić i kochać. Wierzy w siebie i jest zdolny do głębokiego trwałego przywiązania, do dojrzałej miłości. Bierze odpowiedzialność za swoje zachowania, jest twórczy. Cechuje się dojrzałą religijnością, poczuciem sensu i celu w życiu oraz sam daje poczucie bezpieczeństwa [3.12,13]. Ponadto, jak uważa o. Józef Augustyn SJ, istotnym problemem dojrzałej osobowości jest dojrzałość i samodzielność sumienia [1 str.22-23]. Niebanalną sprawą jest również dojrzała integracja własnej płci i i seksualności. W tej sferze najwyraźniej manifestuje się spójność psychologiczna osoby dojrzałej.
Nawiązując do aktualnej wiedzy psychologicznej o. Anselm Grün OSB pisze o dwu przeciwstawnych formach rozwoju duchowego. Mówi o duchowości autorytarnej, opartej na dążeniu do realizacji obranych ideałów, np. wzorów świętych na drodze modlitwy i ascezy. Uważa, że taka forma jest potrzebna na początku drogi duchowego rozwoju, pomaga odkryć te zdolności, którymi zostaliśmy obdarzeni, jest istotna w okresie młodzieńczym. W dalszych etapach łatwo staje się przyczyną rozdźwięku polegającego na tym, że zaczynamy wierzyć, iż uda nam się dotrzeć do Bożej doskonałości o własnych siłach (5, 13-14). Aby utrzymać wybrany ideał bardzo łatwo wypiera się własne cienie, a wyparcie ze świadomości zła tkwiącego w naszym sercu prowadzi łatwo do projektowania go na innych, do ich osądzania, potępiania itp.
W istocie rozwój duchowy zależy od zdrowego napięcia między duchowością autorytarną, a nie autorytarną. Konfrontacja z duchowością nieautorytarną uczy nas, że do Boga możemy dotrzeć nie przez ascezę i modlitwę, lecz tylko wtedy, gdy uznamy własną ułomność. Tylko skruszone i pokorne serce otwiera się na Boga. Typową autorytarną duchowość prezentują faryzeusze, którzy doskonałość utożsamiają ze skrupulatnym przestrzeganiem prawa. Problem w tym, że w istocie nie mają na względzie Boga, lecz samych siebie. Może to dotyczyć każdego z nas.
Gdy człowiek zdaje sobie sprawę z własnej słabości, gdy wie, że nie może polegać na sobie i własnych siłach, zdaje się rzeczywiście w autentycznej pokorze na łaskę Boga. Pokora wyznaczająca nasz stosunek do Boga stanowi prawdziwe kryterium duchowości. Duchowa droga do kontemplacji, zjednoczenia z Bogiem prowadzi poprzez konfrontację z własnymi myślami i namiętnościami. Trzeba je najpierw rozpoznać, aby następnie spotkać Boga prawdziwego. W przeciwnym razie zamiast Boga spotykamy jedynie własne projekcje (5 str. 29). Droga do Boga polega na wniknięciu we własną rzeczywistość, na pokornym zaakceptowaniu prawdy o naszej przyziemności i wielkiej godności jednocześnie. Prawdziwa pokora jest przede wszystkim postawą religijną wobec Boga. Nie opiera się na wzajemnym stosunku człowieka do człowieka, wobec którego czujemy się gorsi lub lepsi, nie jest cnotą społeczną. Prawdziwe poznanie siebie, swojego „ja” i Boga jest możliwe tylko wtedy, gdy zagłębimy się w mrok naszej podświadomości. Ludzie identyfikujący się z wzniosłymi ideałami często stają się ślepi na własną rzeczywistość. Człowiek pozbawiony pokory zaczyna wypierać wszystkie niemiłe strony swojej osobowości. Jedynym sposobem uchronienia się przed działaniem obronnego mechanizmu wypierania jest uświadamiane sobie i przyznawanie się do naszych słabości, do tego, że nie jesteśmy aniołami, lecz istotami ciała z całą sferą zmysłowości i popędów. W przeciwieństwie do duchowości autorytarnej, polegającej na dążeniu do realizacji obranych ideałów, duchowość nieautorytarna uświadamia nam, że droga do Boga prowadzi przez naszą przyziemność i zależność od łaski. Taka postawa chroni nas przed niebezpieczeństwem szukania siebie, własnej doskonałości, zamiast szukania Boga. Często nasz idealny projekt życiowy wcale nie jest zgodny z Bożym projektem.
Doświadczenie Boga nie jest nigdy nagrodą za nasze wysiłki, lecz odpowiedzią na naszą niemoc. Asceza nie prowadzi do odczucia siły, lecz słabości, do doświadczenia, że sami nie możemy się ulepszyć, że zdani jesteśmy na Bożą łaskę. Asceza nie polega na tym, by człowiek wykorzystywał swe siły, lecz na tym, by ciągle docierał do swych granic i poddawał się bezgranicznej miłości Bożej. Duchowość nieautorytarna nawet w grzechu dostrzega szansę całkowitego oddania się Bogu. Grzech najwyraziściej pozbawia nas wszelkich iluzji o duchowej doskonałości, burzy wszystkie wybudowane fasady. Często dopiero runięcie murów fałszywej pokory i perfekcjonistycznej doskonałości doprowadza nas do całkowitego otwarcia się na łaskę. (5)
Do duchowej dojrzałości człowiek dorasta, trzeba przebyć długi proces formacji i wewnętrznej przemiany, aby osiągnąć kolejne etapy życia duchowego (4, str. 110). W tej sytuacji najważniejsze jest utrzymanie właściwego kierunku rozwoju. Tendencja do rozwoju, dążenie do pełnego rozwinięcia potencjalnych możliwości, zdolności i talentów jest czymś naturalnym w człowieku. Rozwój duchowy bazuje na pewnej dojrzałości psychicznej. Następnie poszukiwanie w swojej głębi woli Bożej prowadzi nie tylko do duchowej doskonałości, ale także porządkuje i rozwija osobowość. Proces rozwoju osobowości i rozwoju duchowego jest procesem ciągłym, wzajemnie się warunkującym i trwa całe życie. Wydaje mi się, że można powiedzieć, iż najistotniejszym celem rozwoju psychicznego, jak i duchowego, jest wejście w głębokie, oparte na miłości więzy osobowe. W wypadku dojrzałości psychicznej chodzi o relacje międzyludzkie, a w dojrzałości duchowej o osobową więź z Bogiem. Dlatego zahamowanie, czy zaburzenie rozwoju psychicznego, manifestuje się wycofaniem, utratą dobrych relacji z ludźmi, lękiem, wrogością, itp. Natomiast zahamowanie rozwoju duchowego powoduje utratę kierunku na Boga i zatrzymanie się na dobrach tego świata i jakiejś formie ubóstwienia rzeczy, ludzi, instytucji, czy nawet siebie. Nam, członkom ruchów i stowarzyszeń może to również grozić.

ZABURZENIA PSYCHICZNE, A ROZWÓJ DUCHOWY
Braki podstawowej dojrzałości osobowej powodują zawsze mniej lub bardziej nasilone zaburzenia funkcjonowania, zwykle w kilku dziedzinach życia. Pojawiają się liczne trudności przystosowawcze: nieufność, skrajna nieśmiałość, zachowania dramatyczne, egocentryzm,  zachowania agresywne, czy przesadnie zależne. Cały sposób odnoszenia się do otoczenia i siebie jest nieelastyczny, sztywny i często nieadekwatny do sytuacji [10 str.10 i 27]. Negatywny obraz siebie może wyrażać się w negatywnym, deprecjonującym mniemaniu o sobie i niedocenianiu osiągnięć. Takiemu człowiekowi nic nie daje prawdziwego zadowolenia, odczuwa do siebie niechęć, ma do siebie pretensje i żale, potępia się za popełnione błędy, źle myśli o sobie i najbliższym otoczeniu. W istocie niedojrzały obraz siebie wyraża się głównie w dużej rozbieżności między ideałem siebie a obrazem realnym [11 str.88-90]. Najogólniej rzecz ujmując można powiedzieć, że istotą osobowej niedojrzałości jest niespójność psychiczna, brak harmonii pomiędzy „ja” idealnym a „ja” realnym. Nie ma ludzi całkowicie spójnych, każdy posiada jakieś niespójności. Jednak niespójności daleko posunięte mogą prowadzić do wewnętrznego rozbicia człowieka, są powodem rozdźwięku pomiędzy tym, co człowiek świadomie wybiera i głosi jako cel a tym, czym naprawdę żyje. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że ten rozdźwięk, zafałszowanie życia, ma charakter psychologiczny, a nie moralny, jako że nie jest uświadamiany [7 str.56]. Religijność osoby niedojrzałej jest często pełna lęku, mechanicznych rytuałów, przesądów i skłonna do fanatyzmu. O. Józef Augustyn SJ zwraca uwagę na to, że ciągła niepewność siebie, zależność od opinii innych, są wyrazem zalęknionego i niedojrzałego sumienia. Istotnym znakiem takiej niedojrzałości jest stała tendencja do przerzucania odpowiedzialności na innych [1 str.21]. O. Marian Zawada OCD podkreśla niezdolność osoby niedojrzałej do prawdziwego osobowego spotkania, która nie akceptuje siebie, nie kocha innych, jest niezdolna do prawdziwej miłości, a liczne kontakty często utrzymuje z lęku przed samotnością [12 i 3].
Dlatego na drodze rozwoju psychicznego i duchowego często potrzebna jest pomoc drugiego człowieka, ponieważ nikt nie może w pełni sam siebie zrozumieć i  nie można iść drogą rozwoju duchowego na oślep, czy zrywami. Taką pomoc stanowi wspólnota, rodzina, nasze ruchy i stowarzyszenia oraz proponowane przez Kościół sakrament pojednania i kierownictwo duchowe. To ostatnie nie jest konieczne dla każdego chrześcijanina, ale jeśli pojawia się szczególna misja lub powołanie, pewne minimum kierownictwa wynika z samej natury powołania. Osobiste kierownictwo staje się czasem moralnie konieczną ochroną przed deformacją życia duchowego (8, str. 84). Rola kierownika duchowego nigdy nie powinna zastępować własnych decyzji i wewnętrznego trudu prowadzonej osoby (6, str. 106). Kierownictwo duchowe jest szczególnie ważne w życiu modlitwy, ponieważ istnieje zawsze niebezpieczeństwo kontemplacji samego siebie, zamiast Boga.
Dobre kierownictwo duchowe jest potrzebne do zachowania normalnego, realistycznego i zupełnie prostego ujęcia, czym jest życie modlitwy kontemplacyjnej w całej swej prostocie (8, str. 50-53). Trzeba pamiętać, że kierownik duchowy, nawet, jeśli tego nie chce, zawsze oddziaływuje na osobę, której towarzyszy, także na poziomie psychologicznym. Nie da się ograniczyć tylko do poziomu duchowego. Jednak kierownictwo duchowe nie jest psychoterapią, nie da się rozwiązać problemów psychologicznych na poziomie czysto duchowym (6, str. 17). Chodzi o odróżnienie trudności natury psychologicznej od trudności natury duchowej. Istnieje w tym względzie duże niebezpieczeństwo ich pomieszania. Najważniejsze, aby trudności natury psychicznej rozwiązywać właściwymi metodami, a nie uważać ich za „noc ciemną” dopuszczoną przez Boga na drodze rozwoju duchowego. Prosząc o kierownictwo duchowe ludzie przynoszą ze sobą całą swoją niepowtarzalną osobowość. Jeżeli osobowość danego człowieka jest niedojrzała, lub w jakiś sposób zaburzona, może to mieć niesprzyjający wpływ na relację z kierownikiem duchowym i na cały przebieg rozwoju duchowego. Większość kierowników duchowych jest w stanie rozeznać takie zaburzenia psychiczne, które nie pozwalają właściwie usłyszeć, zrozumieć i spełnić kierowanych do danej osoby rad. Poważne zaburzenia psychiczne przeszkadzają w odnoszeniu korzyści z kierownictwa duchowego. W takich sytuacjach najkorzystniejszym wydaje się rozwiązanie polegające na podjęciu leczenia psychoterapeutycznego, czy psychiatrycznego nie rezygnując jednocześnie z pomocy duszpasterskiej. Warunek stanowi dobra współpraca terapeuty i duszpasterza (6, str. 108 i 182). Kierownik duchowy nie jest psychoterapeutą i nie powinniśmy oczekiwać od niego takiej roli. Ważna jest sama świadomość, że problemy psychologiczne istnieją bardzo realnie i jeśli występują, to znajdują się poza zasięgiem kompetencji kierownika duchowego. Musimy zgodzić się na to, że kierownik duchowy, widząc takie trudności, wie, kiedy należy skierować daną osobę do psychologa, czy psychiatry w celu stosownego leczenia (8, str. 52). Należy jednak podkreślić, że nie każdy kierownictwa duchowego potrzebuje. Często jest tak, jak to widać na przykładzie św. Teresy od Dzieciątka Jezus, że Duch Święty sam prowadzi dusze do doskonałości. Zwykła posługa duszpasterska i głębokie życie sakramentalne wyznaczają bowiem prostą drogę do świętości.

PODSUMOWANIE
Pojawia się pytanie, czy człowiek dorosły może coś zrobić ze swymi niespójnościami psychicznymi, z elementami własnej niedojrzałości.
Bardzo jednoznacznie wypowiada się na ten temat amerykański psychoterapeuta i teolog Mark Baker - przypomina, że sam Jezus mówił o procesie i potrzebie duchowej przemiany jako zadaniu, które każdego dnia musimy wciąż na nowo podejmować. Zachęcając ludzi, by się rozwijali, pouczał ich, by wzięli swój krzyż, wiedział, bowiem, że rozwój wymaga trudu. Jezus nie twierdził, że lepsze życie pozwoli nam uwolnić się od negatywnych uczuć. Nie gwarantował natychmiastowej przemiany. W Jego oczach lepsze życie oznaczało trud pójścia w Jego ślady, a jednym z owoców takiego życia jest ciągły rozwój. Ludzie, którzy rozwijają się zawsze są gotowi do zmiany utartego sposobu myślenia. Człowiek dojrzewa w sposób żywotny i gwałtowny jak młode wino. Aby zmienić życiowe przyzwyczajenia musimy najpierw lepiej zrozumieć siebie. Rozwój duchowy nie jest czymś, co możemy osiągnąć samodzielnie, potrzebujemy do tego Boga i ludzi. Przekonanie, że potrafię sam się zmienić, zazwyczaj staje na drodze dalszego rozwoju. Oprócz tego, że potrzebujemy innych, aby pomogli nam się rozwijać, sami musimy tego chcieć. A często wcale tego nie chcemy, ponieważ rozwój oznaczałby spojrzenie w głąb siebie, a my boimy się tego, co moglibyśmy tam zobaczyć. Dojrzewanie jest związane z gotowością wsłuchania się w samego siebie i chęcią uporania się z tym, co tam znajdziemy. Aby móc się rozwijać trzeba, więc odwagi, ciężkiej pracy i odpowiedzialności. [2 str. 62-79]
Dlatego o. prof. Mieczysław Kożuch SJ zwraca uwagę na to, że dziedziną szczególnej troski we współczesnej formacji winien być świat motywacji człowieka. Jest on bowiem zdolny do tworzenia w sobie wielkich iluzji i potrafi żyć nimi nieraz przez lata. Nie zdając sobie z tego sprawy, człowiek może szukać siebie, żywiąc zarazem przekonanie, że poświęca swe siły i czas wyłącznie dla dobra innych. W formacji religijnej można przeżywać napięcia i podejmować się różnych zadań w sposób niezdrowy. Rodzą się one często z niedojrzałego zrozumienia zarówno samego człowieka, jak i wybranych ideałów, które wtedy przytłaczają zamiast stać się źródłem siły i radości. Praca nad sobą dokonuje się wtedy w atmosferze niszczącego osobę perfekcjonizmu. Perfekcjoniści, którzy czują do siebie odrazę, ponieważ nie osiągają stawianych sobie standardów świętości nie mają szansy rozwinąć się moralnie i duchowo (7, str. 28-29).
Zaakceptować, pokochać siebie, to przyjąć siebie z całą prawdą i całą miłością, do jakiej jesteśmy zdolni; tylko wtedy czerpiemy siłę i mądrość do stawiania sobie realnych wymagań i przemiany życia. Ten, kto dojrzale kocha siebie z łatwością uznaje, że powinien ciągle coś zmieniać w sobie i w swoim życiu. Potwierdzeniem dojrzałej postawy wobec siebie jest również zdolność do wybaczenia i pojednania z samym sobą. Wybaczam sobie nie po to, by zapomnieć, lecz by więcej tego nie czynić. Dojrzałe wybaczenie sobie i bliźniemu pamięta o przeszłości, ale nie rozpamiętuje i nie zadręcza się. Pamięć o błędach jest źródłem życiowej mądrości.
Nie jest prawdą, że człowiek nie potrafi zmienić błędnej postawy wobec siebie. Zmiana wymaga niekiedy dużego wysiłku, ale jest możliwa.[3]
Podstawowym narzędziem pracy nad sobą jest samoobserwacja i refleksja nad sobą w dobrym rachunku sumienia oraz uważne słuchanie opinii innych ludzi o nas np. kierownika duchowego.
O. J. Gogola OCD zauważa, że „dojrzałość duchową możemy osiągnąć w osobowej wspólnocie z Bogiem i tylko w niej. Ona z kolei domaga się ludzkiej dojrzałości i równocześnie ją wspomaga. Istnieje jednak zasadnicza różnica między dojrzałością ludzką a duchową. Człowiek może przeżywać relację z Bogiem, praktykować cnoty teologalne i jednocześnie nie być wolnym od różnego rodzaju infantylizmów uczuciowych. Może w nim współistnieć dojrzałość duchowa i niedojrzałość ludzka. Nierzadko spotyka się taką anomalię. Łaska Boża jest potężna i zwycięża, pomimo ludzkiej niedojrzałości” [J. Gogola OCD, Czystość konsekrowana, w Formacja zakonna t. III str 65, KID, Kraków 1998].
Sytuacja taka jest jednak anomalią. Człowiek dojrzewa, realizując określone wartości, tzn. miłując poprzez wypełnianie wyznaczonych powołaniem zadań. Dlatego potrzebna jest dzisiaj formacja całościowa, gdyż skuteczność działania łaski zależy od psychicznych uwarunkowań człowieka. Osobowa dojrzałość chrześcijanina realizuje się w czterech podstawowych wymiarach rozwoju, wzajemnie się przenikających: w wymiarze teologalnym, moralnym, wspólnotowym [kościelnym] i psychologicznym. Zbytnie akcentowanie jednego tylko wymiaru prowadzi do wypaczenia życia duchowego i rozwoju osobowego.[6 str. 36-37].
Jak pisze o. J. Gogola OCD „zawód jest sprawą osobistych upodobań, zdolności, temperamentu; wybór stanu związany jest z osobistym powołaniem; natomiast świętość jest wymagana od wszystkich, bo wszyscy stworzeni są do życia we wspólnocie z Bogiem i uzdolnienie do niej. Świętość możliwa jest dla wszystkich ludzi w jakimkolwiek żyją stanie i jakikolwiek wykonują zawód. Człowiek może wzrastać w świętości, kiedy posiada gorliwość, podobnie, jak doskonali się w zawodzie, kiedy wykonuje go z zapałem” (4, str. 126).
Najdobitniej o konieczności pracy nad własnym rozwojem napisał Sługa Boży Ojciec Święty Jan Paweł II:
„Nikt nie może zaniechać starań o własny wzrost ludzki i religijny; nikt też nie może polegać wyłącznie na sobie i samodzielnie kierować swoim życiem. Na żadnym etapie życia nie można uznać, że osiągnęło się taką pewność i gorliwość, iż nie trzeba już się szczególnie troszczyć o zachowanie wierności; nigdy też człowiek nie osiąga takiego wieku, w którym może uznać, że zakończył się proces jego dojrzewania. Istnieje pewien rodzaj młodości ducha, który nie przemija z czasem; wiąże się ona z tym, że na kolejnych etapach życia człowiek znajduje dla siebie nowe zadania, służenia i miłowania” [Jan Paweł II, Vita Consecrata, 70].

Literatura:
1. J. Augustyn SJ, O miłości i akceptacji, WAM, Kraków 2004
2. M. Baker, Najlepszy z psychologów, Świat Książki, W-wa 2003
3. Ks. M. Dziewiecki, Powołani do życia w prawdzie i miłości, Rhetos, W-wa 2004
4. J. Gogola OCD, Teologia komunii z Bogiem, KID, Wyd. Karmelitów Bosych, Kraków 2001
5. A. Grün, O duchowości inaczej, WAM, Kraków 2005
6. M. Kożuch SJ, J. Poznański SJ, Czy można dzisiaj formować bez psychologii, WAM, Kraków 2002
7. M. Kożuch SJ, Antropologiczne podstawy i przebieg kolokwiów wzrostu, WAM, Kraków 2004
8. T. Merton, Kierownictwo duchowe i medytacja, Wyd. M, Kraków 1995
9. W. Stinissen OCD, Terapia duchowa, W drodze, Poznań 2001
10. R. Vauqhan SJ, Poradnictwo pastoralne, a zaburzenia osobowości, WAM, Kraków 2002
11. J. Zamorski, Dojrzałość psychiczna, Polihymnia, Lublin 2003
12. M. Zawada OCD, Dojrzałość osobowa w formacji zakonnej, w Formacja Zakonna t. III, KID, Kraków 1998.