o. Adam Schulz SJ, Przewodniczący ORRK

1. Aktualna kondycja ruchów

W ramach wprowadzenia powiem kilka słów o aktualnej kondycji ruchów i stowarzyszeń. Według badań statystyczno-socjologicznych nad organizacjami pozarządowymi w Kościele – prowadzonych przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego SAC oraz Główny Urząd Statystyczny – dostrzeżono wiele pozytywnych tendencji.

Członkowie ruchów i stowarzyszeń katolickich są bardziej aktywni i dysponują większym kapitałem społecznym, niż członkowie świeckich organizacji pozarządowych. Katolickie organizacje pozarządowe stanowią według niezależnych źródeł 60% wszystkich organizacji pozarządowych w Polsce, a wyłączając z grona organizacji pozarządowych Ochotniczą Straż Pożarną - to około 75%, jeśli chodzi o liczbę członków.

Według książki „Kościół katolicki w Polsce 1991-2011”, opublikowanej przed dwoma miesiącami przez Główny Urząd Statystyczny, liczba kościelnych organizacji wspólnotowych (bez Akcji Katolickiej, Caritas i innych organizacji  zaliczanych w badaniach do kościelnych organizacji instytucjonalnych) w 1998 r. wynosiła w Polsce blisko 40 tys. (39 661), a w 2008 r. wyniosła aż 60 069, zatem w ciągu 10 lat odnotowano wzrost liczby kościelnych organizacji wspólnotowych o 51%.

Ogólna liczba członków kościelnych organizacji wspólnotowych w 1998 roku wynosiła 2 103 850, a w 2008 r. wzrosła do 2 675 145, czyli w ciągu dziesięciu lat odnotowano wzrost ilości członków ruchów o 27%. Warto przy tym zauważyć, że zwiększenie członkostwa dokonało się przede wszystkim w okresie 1998–2003, a w latach 2003–2008 było ono nieznaczne.

W ostatnich kilku latach (2009-2014) zaczął się bardziej zdecydowany wzrost liczby członków ruchów, między innymi dzięki większemu zaangażowaniu w takie dziedziny jak: apostolstwo, ewangelizacja, rodzina oraz ponowne odkrycie wartości i pozytywnej roli ruchów w rozwoju Kościoła lokalnego.

Istnieje szeroka paleta form zrzeszania się katolików w Polsce. Są ruchy, które działają w Kościele od wieków, jak również nowe, powstałe po Soborze Watykańskim II. Wiele osób należy do ruchów maryjnych lub skupionych wokół kultu Jezusa Miłosiernego, czy Najświętszego Serca Pana Jezusa. Ale poza tradycyjną formą zrzeszania się powstają dziś ruchy zupełnie nowe, np. grupy społecznościowe wokół katolickich portali internetowych, czy też dochodzi do tworzenia nowych wspólnot na bazie różnych wydarzeń kulturalno-religijnych.

Obecnie niektórzy mają trudności, aby zaangażować się w jakiejś grupie na całe życie, ale chętnie uczestniczą w różnych projektach apostolskich lub formacyjnych proponowanych przez konkretne ruchy i stowarzyszenia, dlatego grupa sympatyków, czy też przyjaciół danego ruchu daleko może przewyższać liczbę jego członków. I w tym upatruję dziś nowe możliwości na dalszy rozwój ruchów: w poszerzaniu oferty dla sympatyków, przyjaciół, ludzi, którzy chcą tylko częściowo skorzystać z formacji albo wziąć udział w jednym lub dwu projektach apostolskich, jakie proponuje ruch. Jest to wielka szansa na nowe osoby objęte przez nas ewangelizacją, a zarazem stworzenie wokół naszych wspólnot środowiska ludzi żyjących Ewangelią.

Małe wspólnoty i grupy chrześcijan, które bardziej radykalnie podejmują przesłanie Ewangelii, i trudzą się, aby doświadczenia pierwszych wspólnot chrześcijańskich wcielać konkretnie i praktycznie w życie, są w parafii, diecezji i społeczeństwie ogniskami żywej wiary. To w nich – przez apostolstwo i wysiłek, aby świadectwo wiary było autentyczne i przez formację, jaka w nich jest podejmowana – dojrzewa ogień wiary i miłości.

Jest to szczególnie ważne dzisiaj w Polsce, kiedy toczy się otwarta walka z wiarą, moralnością katolicką oraz tradycją narodową, a dawanie świadectwa wiary wymaga nieraz heroizmu. To właśnie we wspólnotach, w grupach, formowani są ludzie, potrafiący obronić swoją wiarę wobec tych, którzy ją krytykują albo nawet wyśmiewają. Wspólnoty te nieustannie mobilizują swoich członków i sympatyków do dalszej drogi z Panem, do tego, aby żyć w jedności z Nim w świecie i dzielić się ogniem wiary i miłości z resztą wspólnoty Kościoła. Nawet jeśli zakładamy, że dojrzewanie w jedności z Bogiem musi się dokonywać w sercu indywidualnego człowieka, to bez wsparcia właściwego środowiska duchowego będzie mu we współczesnym świecie bardzo trudno w tym wzrastać.

Jeszcze trudniej wyobrazić sobie dokonywanie zmian społecznych i kulturowych indywidualnie – bez grupy, wspólnoty apostolskiej. Aby oddziaływać na społeczeństwo, potrzeba nie tylko indywidualnych liderów, ale całych społeczności, które te zmiany wprowadzają w życie. Nie da się dzisiaj realizować różnych złożonych programów apostolskich bez grupy osób zapalonych do ich realizacji.

Nasza siła rodzi się ze spotkania z Jezusem Chrystusem, z napełnienia Duchem Świętym. Bez modlitwy i autentycznego zjednoczenia z Bogiem na co dzień bylibyśmy tylko słabymi ludźmi, a nasze świadectwo i wewnętrzna moc zanikałaby, tliła się, a nie buchała nowym ogniem życia. I Bogu dzięki, że w naszych ruchach jest tak dużo modlitwy. Obyśmy poprzez nią umieli prawdziwie jednoczyć się z Bogiem w każdej sytuacji i w każdym zaangażowaniu, nie tylko duchowym, ale również świeckim. To w umiejętności jednoczenia się Bogiem, budowania Królestwa Bożego przez zajmowanie się sprawami świeckimi – poprzez realizację w świecie swojego powołania tkwi siła laikatu.

2. Uświęcanie świata zadaniem katolików świeckich

Według Konstytucji Dogmatycznej o Kościele: „[…] zadaniem ludzi świeckich, z tytułu właściwego im powołania, jest szukanie królestwa Bożego przez zajmowanie się sprawami świeckimi i kierowanie nimi po myśli Bożej. Żyją oni w świecie, to znaczy pośród wszystkich razem i poszczególnych spraw i zadań świata, i w zwyczajnych warunkach życia rodzinnego i społecznego, z których utkana jest ich egzystencja. Tam powołuje ich Bóg, aby pełniąc właściwą sobie misję, kierowani duchem ewangelicznym, jak zaczyn, od wewnątrz niejako przyczyniali się do uświęcenia świata i tak przede wszystkim świadectwem życia, promieniując wiarą, nadzieją i miłością ukazywali innym Chrystusa" (LG 31 ).

A Ojciec święty Paweł VI tak opisał rolę świeckich i ich oddziaływanie na świat: „Kościół (nie tylko katolicy świeccy) może też rozciągać swój wpływ na rzeczywistość świecką – pozostawiając ją świecką, a równocześnie wprowadzając w nią uświęcenie, o którym mówi Sobór – przez ożywienie zasad chrześcijańskich, które choć w swym znaczeniu pionowym, to jest w odniesieniu do celu najwyższego i ostatecznego ludzkości są religijne i nadprzyrodzone, to w swojej skuteczności, nazywanej dziś poziomą, czyli ziemską, są w najwyższym stopniu ludzkie; są wytłumaczeniem, niewyczerpaną żywotnością, uwzniośleniem życia ludzkiego jako takiego. Sobór mówił w związku z tym o "wzajemnym przenikaniu się państwa ziemskiego i niebiańskiego..., aby rodzina ludzka i jej historia stawały się bardziej ludzkie". (...)

W tym właśnie sensie Kościół, a szczególnie katolicy świeccy, udzielają światu nowego stopnia uświęcenia. Nie wprowadzają weń znaków specyficznie świętych i religijnych (które w pewnych formach i okolicznościach mogą również być właściwe), ale porządkują go przez wykonywanie apostolstwa w wierze, nadziei i miłości dla Królestwa Bożego. To jest świętość, która promieniuje na świat i w świecie. I niech będzie to powołaniem naszych czasów dla nas wszystkich” (Paweł VI, Rzym, 23 kwietnia 1969).

Jednak dziś wielu chrześcijan przestało wierzyć w to, że Bóg jest obecny i działa w świecie – takim, jaki on dzisiaj jest. Dla nich świat stał się jakby ziemią niczyją, a niektórzy uważają nawet, że został oddany politykom, ludziom biznesu, twórcom kultury, diabłu itd.

Autonomia rzeczywistości doczesnej, o której mówił Sobór Watykański II, nie oznacza autonomii od obecności i działania w świecie Boga, który jest jego Stwórcą i Zbawicielem. A wielu chrześcijan źle pojęło tę autonomię, rozumiejąc ją jako całkowitą nieobecność Boga w świecie i w rzeczywistości doczesnej.

W „Gaudium et Spes” czytamy: „Jeżeli przez autonomię rzeczy ziemskich rozumiemy to, że rzeczy stworzone i same społeczeństwa cieszą się własnymi prawami i wartościami uznawanymi, stosowanymi i porządkowanymi stopniowo przez człowieka, wówczas rzeczywiście godzi się jej domagać; nie jest to tylko postulat ludzi naszej epoki, lecz jest to także zgodne z wolą Stwórcy. Ze względu bowiem na sam fakt stworzenia wszystkie rzeczy uzyskują właściwą im trwałość, prawdziwość, dobro, a także własne prawa i porządek, które człowiek winien uszanować, uznawszy metody właściwe poszczególnym naukom albo sztukom. [...] 

Jeżeli jednak przez słowa autonomia rzeczy doczesnych rozumie się to, że rzeczy stworzone nie zależą od Boga i że człowiek może z nich korzystać bez odniesienia do Stwórcy, każdy, kto uznaje Boga, czuje, jak fałszywe są tego rodzaju stwierdzenia. Stworzenie bowiem bez Stworzyciela ginie. Poza tym wszyscy wierzący, jakąkolwiek wyznawaliby religię, w języku stworzeń zawsze dostrzegali  ujawnianie się Boga i słyszeli Jego głos. Co więcej, poprzez zapomnienie o Bogu samo stworzenie staje się niezrozumiałe” (GS 36).

Kiedy patrzymy na chrześcijan zaangażowanych w życie publiczne w naszej Ojczyźnie, wyraźnie widzimy, że mają oni spore problemy z właściwym zrozumiem niezależności i tego, że od Boga i Jego Ewangelii nie ma autonomii w życiu społecznym.

Rozpoznawanie obecności i działania Boga w świecie jest trudne, gdyż ogrom zła, niesprawiedliwości, głupoty, pustki, jest tak duży, że wielu uważa, iż Boga w tym świecie już nie ma, pozostało zło i złe ludzkie działania, siejące głównie zniszczenie.

Spotkanie z Bogiem w świecie jest trudne, bo nie pozostawia tak dużo miejsca na iluzję zjednoczenia z Nim, jak np. spotkanie na modlitwie, ale nieustannie wymusza autentyczność tego zjednoczenia. Spotkanie z Bogiem w życiu codziennym to prawdziwa szkoła mądrej i odważnej wiary i miłości; to szkoła uczenia się życia Ewangelią i postawami, jakie są w niej wskazane. W świecie Bóg nieustannie uwalnia nas od schematów na temat tego, jak On działa w świecie i w jaki sposób go przemienia. To wielka szkoła nawracania się ku chrystusowemu spojrzeniu na świat i na człowieka.

Dlaczego jest to tak ważne, abyśmy zrozumieli i uszanowali świecki charakter powołania laikatu? Ponieważ istnieje wielka pokusa uciekania od świata przez świeckich w sferę ducha. Wielu uważa, że dopiero duchowa działalność jest tą Bożą i prawdziwą – natomiast świecka jest przez nich pogardzana i uważana za nie-Bożą.

Sobór, a potem Jan Paweł II, wyraźnie mówią: W ich życiu nie może być dwóch równoległych nurtów: z jednej strony tak zwanego życia „duchowego” z jego własnymi wartościami i wymogami, z drugiej tak zwanego życia „świeckiego”, obejmującego rodzinę, pracę, relacje społeczne, zaangażowanie polityczne i kulturalne. (...) Wszystkie bowiem dziedziny świeckiego życia są objęte Bożym planem, według którego są one „historycznym miejscem” objawienia się i urzeczywistnienia miłości Jezusa Chrystusa na chwałę Ojca i w służbie braciom. Każde działanie, każda sytuacja, każda konkretna forma zaangażowania – na przykład kompetencje zawodowe i solidarność w miejscu pracy; miłość, oddanie, udział w wychowaniu dzieci w rodzinie; służba społeczna i polityczna; obrona prawdy w kulturze – to wszystko jest opatrznościową okazją do „ustawicznego ćwiczenia się w wierze, nadziei i miłości” (ChL 59) (1).

W adhortacji „Evangelii nuntiandi” Paweł VI podkreśla:Ich  pierwszorzędnym i bezpośrednim zadaniem nie jest zakładanie czy rozwój wspólnot kościelnych, bo to rola właściwa Pasterzom, ale pełne uaktywnienie wszystkich chrześcijańskich i ewangelicznych sił i mocy, ukrytych, ale już obecnych i czynnych w tym świecie. Polem właściwym dla ich ewangelizacyjnej aktywności jest szeroka i bardzo złożona dziedzina polityki, życia społecznego, gospodarki; dalej, dziedzina kultury, nauki i sztuki, stosunków międzynarodowych, środków przekazu społecznego; do tego dochodzą niektóre dziedziny szczególnie otwarte na ewangelizację, jak miłość, rodzina, wychowanie dzieci i młodzieży, praca zawodowa, cierpienia ludzkie. Im więcej będzie ludzi świeckich owianych duchem ewangelicznym, odpowiedzialnych za te sprawy oraz wyraźnie im oddanych, i im kompetentniej zdołają je wspierać oraz świadomi będą obowiązku zaangażowania wszystkich swoich sił chrześcijańskich – które często zostają ukryte – tym więcej wszystkie te sprawy będą służyć budowaniu Królestwa Bożego i przynoszeniu zbawienia w Jezusie Chrystusie; nie tracąc czegokolwiek ani nie uszczuplając efektywności humanistycznej, owszem, otwierając się często na pewne dziedziny wyższego rzędu” (EN 70).

Apostolstwo świeckich to wydobywanie w sprawach świeckich utajonych energii, sił i łaski Boga w świecie. To urzeczywistnianie zamysłu Boga w danej sytuacji, doświadczeniu czy działaniu, to kontynuowanie dzieła stwarzania i zbawiania świata. Czyńmy to z wiarą i miłością ale metodami i narzędziami świeckimi, na sposób świecki. Otwierajmy świat, daną sytuację na życie i rozwój Królestwa Bożego w tym świecie. Wszystko to dzieje się zazwyczaj w sposób ukryty, ale realny i konkretny, chociaż owoce tego działania możemy w pełni zobaczyć dopiero w niebie.

Apostolstwo to bardziej wydobywanie dobra, które już jest dane przez Boga w danej sytuacji, jako zarodek Królestwa Bożego, niż narzucanie z zewnątrz dobra, które my wnosimy. Nowe życie jest już dane, bo Bóg już tę sytuację, tego człowieka, na krzyżu i w zmartwychwstaniu całkowicie odkupił.

My, ewangelizując, otwieramy pojedynczego człowieka i całą społeczność na dobro, które w nich już jest, choć nieraz w zupełnym zarodku i niewidoczne dla nikogo, lekceważone, czy też świadomie odrzucane. Tak więc nasze działanie jest otwieraniem świata na obecność Boga, który jest już w świecie, a nie stwarzaniem czegoś zupełnie nowego. Dobro, które my tworzymy, jeśli jest dobrem w Bogu, już zostało przez Niego stworzone i nam dane do tego, aby teraz mogło – dzięki naszej pracy i wysiłkom – zaistnieć w wymiarze zewnętrznym i wydać owoce. Nie stwarzamy Królestwa Bożego, ono jest darem, to Jezus je tworzy – my pragniemy je objawić innym ludziom i światu.

To oznacza, że każda moja czynność jest, a w każdym razie może być, czynnością, przez którą otwieram się na Boży plan zbawienia świata i ludzkości, jednoczę się z Bogiem, otwieram świat na rozwój Królestwa Bożego, współpracuję z Bogiem, aby ten świat od wewnątrz przemienić, uwolnić go do zła i grzechu, a zarazem tworzyć go bardziej ludzkim i bardziej Bożym.

Tym, który uświęca, jest Bóg, Jezus Chrystus, Duch Święty. To Jego łaska obecna w świecie rozlewa świętość – a świętość to świat, człowiek, wspólnota w Bogu – to nie jest jakiś nierealny świat, ale świat uświęcony, który jest w pełni przesycony Bogiem, zanurzony w Bogu czyli świat zdrowy, prawdziwy, żyjący zgodnie z naturą, jaką Bóg go obdarzył i odrodził.

Do uświęcenia w nas i wokół nas:

- czasami wystarczy nasza obecność w danym środowisku i spotkanie z nim;

- czasami potrzebne jest głoszenie Dobrej Nowiny, aby otworzyć na Boga i Królestwo Boże człowieka i społeczność;

- czasami potrzebna jest modlitwa za tę społeczność;

- czasami trzeba znosić cierpienie, trudy, ofiarowując je za tę społeczność z nadzieją, że wyjednają nam przyśpieszenie przebudzenia tej łaski, która w tym środowisku już jest;

- czasami potrzebna jest walka o to, aby wartości ludzkie i chrześcijańskie w danym środowisku były realizowane;

- często ważną staje się włożona praca w to, aby dobro danej społeczności, jakie w niej Bóg złożył, mogło się ujawnić, zaistnieć.

         Tym, co jest motorem naszej aktywności w świecie, powinna coraz bardziej stawać się miłość.

3. Apostolstwo jest realizacją woli Bożej w życiu codziennym

Bóg objawia swoje słowo, swoją wolę przez to, co niesie każda chwila dnia codziennego. Wypełnianie obowiązków, na które ona wskazuje, które w niej się objawiają, jest głównym zadaniem tych, którzy pragną wypełniać wolę Boga.

Codzienne obowiązki, praca, trudy i cierpienia, radości i smutki, chwile wytchnienia są tym, przez co Bóg w tajemniczy sposób jednoczy się z nami i realizuje swój – ukryty dla nas na ziemi – plan zbawienia i naszego udziału w budowaniu Królestwa Bożego na ziemi i w niebie.

Zarazem my, angażując się z wiarą w spełnianie obowiązków, jakie niesie chwila obecna, oddajemy Bogu chwałę i najpełniej realizujemy nasze człowieczeństwo.

Bez względu na to, czy jest to zwykła, prosta, codzienna praca, podejmowanie ważnych dla kraju decyzji, prowadzenie pożytecznych negocjacji, czy modlitwa, czy też wypoczynek – jednoczymy się z Bogiem.

Ale Bóg często zakrywa przed nami pełny sens i wartość naszych codziennych czynów, tych małych i prostych, jak i tych ważnych z pewną i odczytaną przez nas misją i wartością. Bóg zasłania niejako ich wartość i sens, jak również ich pełne znaczenia oraz skutki, jakie wywołają one na ziemi wokół nas i w Królestwie Bożym. Wykonując jakąś „zwyczajną” pracę, nie wiemy, co Bóg z niej wyprowadzi dla nas, dla świata, dla innych ludzi. Nie wiemy, ile dobra i jakie dobro przez tę pracę zostanie przez Boga wyprowadzone.

Bóg zakrywa też przed nami sposób, w jaki nas prowadzi przez naszą pracę, działania, znoszenie trudów i cierpienia. Możemy tylko powiedzieć, że uczciwe życie jest dobre i pożyteczne dla nas i dla naszego zbawienia – ale w jaki sposób i na ile konkretny czyn nam w tym dopomaga, tego już nie wiemy. Po prostu nie wiemy, jak i ku czemu nas prowadzi Opatrzność Boża, Jego wola na ziemi i w niebie. Pozostaje nam zaufanie i wiara.

Jednocześnie trzeba być twórczym i aktywnym w przyjmowaniu i pełnieniu woli Bożej w codziennych obowiązkach, jakie wypływają z naszego powołania, także trudów i cierpienia, jakie niesie każdy dzień.

Trzeba nam być aktywnymi w poszukiwaniu i odpowiadaniu na nowe wyzwania, jakie przed nami stają. Czasami nam się zdaje, że to my sami mamy odkrywać nowe inspiracje i działania, a Bóg jakby milczał, czekał i słuchał nas, ale także w tej sferze Duch Święty nieustannie w nas działa i niesie inspiracje – oczywiście rodzi się pytanie, na ile jesteśmy na Niego otwarci. 

Zjednoczenie woli człowieka z wolą Boga może się dokonać jedynie w miłości – pełnienie woli Ojca jest miłością do Boga, innych i siebie samego.

Bardziej zaufać sumieniu

Dużą pomocą w rozeznawaniu i pełnieniu woli Ojca jest sumienie. Trzeba nam jednak na nowo odkryć wartość sumienia. Twórcze sumienie jest jak kompas dla kapitana statku na rozszalałym morzu, bez niego nie ma szans odnaleźć właściwy kierunek.

Sobór naucza: „W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie daje, lecz któremu winien być posłuszny i którego głos, nawołując go zawsze do miłowania i czynienia dobra oraz unikania zła tam, gdzie należy, rozbrzmiewa we wnętrzu człowieka: Czyń to, tamtego unikaj” (KDK 16).

Głos sumienia na pierwszym miejscu zachęca do miłowania i czynienia dobra, a na drugim miejscu unikania zła. Zazwyczaj ograniczamy w naszym nauczaniu rolę sumienia do tego drugiego elementu. Dziś trzeba ludziom pomóc odkrywać dobro, cenić je i chronić – gdyż przestają oni wierzyć w siłę dobra w życiu swoim, innych i nie cenią jej. A dobro często jest o wiele trudniej rozpoznać niż zło, które oszukuje, prowokuje, fascynuje. Zaś dobro, świętość są często tak zwyczajne, proste, ciche, oczywiste. Nie raz mi mówili dziennikarze –  dobro jest zupełnie niemedialne, nie da się go sprzedać, dlatego pomijamy je, lekceważymy, po prostu nie szanujemy go i nie kochamy. A to ono właśnie zmienia świat – nie tylko to dobro heroiczne, ale to powszednie, zwyczajne – jest kontynuacją dzieła stworzenia i zbawienia.

Nasze codzienne dobre czyny, płynące z miłości do innych, inspirowane działaniem Ducha Świętego, budują Królestwo Boże. Tymczasem nam się często wydaje, że te nasze dobre czyny nic nie znaczą, szczególnie wobec ogromu zła. Jezus mówi nam, że to one są jak budowanie na skale, są trwałym fundamentem, którego ani śmierć, ani zło nie jest w stanie zniszczyć. My budujemy, tworzymy, nie tylko po to, aby wyrazić miłość w danej chwili, ale równocześnie współtworzymy rzeczywistość o wiele głębszą i bogatszą – wieczność.

Nie ulegajmy propagandzie,  ukazującej mam jak słabe, marne i bez znaczenia są nasze dobre czyny i jak potężne w skutkach jest zło, które próbuje niszczyć dobro, zastraszyć je, zdyskredytować jego znaczenie. Jednak to dobro, które człowiek wspólnie z Bogiem realizuje, jest potężniejsze niż wszelkie zło.

Trzeba nam zaufać swojemu sumieniu i działaniu w nim Boga, stale kształtując sumienie w szkole Ewangelii i nauki społecznej Kościoła.

4. Apostolstwo ruchów drogą przemiany świata

Apostolstwo członków ruchów oraz stowarzyszeń katolickich jest realizowane poprzez styl życia oraz konkretne działania, które można nazwać programem apostolskim. Formacja prowadzona w ruchach zmierza do tego, aby każde działanie stawało się apostolskie, było pełnieniem woli Ojca, przemieniało świat od wewnątrz dzięki jego uświęceniu.

Fundamentalne zaangażowania człowieka świeckiego obejmujące życie w rodzinie lub samotność z Bogiem, pracę zawodową oraz odpoczynek – powinny zostać przekształcone w apostolstwo tak, aby były naszym świadectwem wiary i miłości. Ta podstawowa forma apostolstwa, oddziaływania na innych przez świadectwo życia, jest wzbogacona świadomie podjętymi działaniami rozpoznanymi jako osobisty lub wspólnotowy program apostolski.

Każdy z członków ruchów sam rozpoznaje działania apostolskie, które pragnie realizować, i podejmuje decyzje, że to właśnie one będą przez niego wykonywane jako jego osobisty program apostolski. Wszystkie punkty tego programu powinny być indywidualnie i szczegółowo opracowane, bowiem sposób realizacji poszczególnych działań musi uwzględniać zarówno niepowtarzalny kontekst, w jakim są one podejmowane, jak również posiadane talenty i możliwości.

Niektóre z programów  podejmowane są indywidualnie, inne wymagają współpracy wielu osób. Do wykonania programów apostolskich można zapraszać osoby spoza ruchów – część sympatyków oczekuje od nas takiego gestu.

Pomocą w naszym dalszym rozeznawaniu apostolstwa jest przygotowana na ten Kongres publikacja opisująca nasze apostolstwo.

Przedstawione w niej propozycje działań apostolskich w poszczególnych obszarach naszych zaangażowań w zasadniczej swej treści są opisem tego, co już podejmują członkowie ruchów.

Każdy, kto będzie bardziej świadomie podejmował apostolstwo w swoim życiu, może wybrać z zaproponowanych działań te, które są dla niego ważne i możliwe do zrealizowania. Niektóre aktywności można podjąć na czas określony, np. na okres od 3 do 6 miesięcy, a inne na dłużej lub na całe życie.

Książka z jednej strony ukazuje, jak apostolstwo świeckich przedstawia święty Jan Paweł II w adhortacji „Christifideles Laici”, a z drugiej strony opisuje w krótkiej formie działania podejmowane przez ruchy i stowarzyszenia w różnych dziedzinach życia. Spis działań ruchów został opracowany na podstawie apostolstwa kilkudziesięciu ruchów i stowarzyszeń działających na terenie Polski.

Obszarami naszego apostolstwa są: rodzina, ochrona życia, ewangelizacja, apostolstwo poprzez formację, praca na rzecz rozwoju Kościoła lokalnego, zaangażowanie na rzecz ubogich, młodzież i dzieci, praca z osobami starszymi, praca na rzecz chorych, ekologia, kultura, środki społecznego przekazu, gospodarka, polityka.

5. Maryja uczy nas apostolstwa

Dla osób świeckich ważna jest kontemplacja Maryi w Nazarecie, czyli w Jej codziennym życiu, ponieważ to tu znajdziemy klucz do głębszego zrozumienia powołania świeckich oraz stylu życia w jedności z Bogiem na wzór Maryi.

Nadzwyczajna droga Maryi realizuje się bardzo zwyczajnie, w codzienności domowych obowiązków, bez efektownych manifestacji i cudów.

Nazaret ukazuje nam, jak ważne jest każde nasze działanie i każda nasza praca, bo stają się drogą do zjednoczenia z Ojcem w Duchu Świętym. Doświadczenie Nazaretu utkane jest niepewnością tego, co przynosi dzień codzienny, pracą w domu, jak w wypadku Maryi, a więc gotowaniem, sprzątaniem, dbaniem o wystrój domu, pomocą sąsiedzką i pracą mężczyzn – Jezusa i Józefa – którzy jako rzemieślnicy pomagają innym ludziom.

Czego nas uczy Nazaret? Przede wszystkim tego, że podejmowanie trudu życia staje się drogą do pełnego zjednoczenia z Ojcem, z Jezusem, w Duchu Świętym. Przez te zwykłe codzienne zajęcia nie tylko wypełnia się wolę Ojca, ale buduje Królestwo Niebieskie, które już tu na ziemi, w naszej zwykłej codzienności dojrzewa i rozwija się, aby w pełni zakwitnąć w wieczności.

Nazaret uczy nas, że świętość jest bardzo zwyczajna i prosta, choć wymaga czasami trudnych wyborów, zaufania zupełnie w ciemno – tak jak Maryja, że „oto dziewica pocznie Syna Bożego”.

Tym, który nas prowadzi w przemianie tego świata jest Duch Święty. To On wspiera nas i umacnia do tego, abyśmy każdego dnia dawali świadectwo życia Ewangelią i o Jego łaskę stale trzeba nam prosić, nie tylko podczas naszego Kongresu.

 


[1] Dekret o apostolstwie świeckich Apostolicam actuositatem, 4