Rozeznanie duchowe czy pojęcie walki duchowej przeżywa dzisiaj duży kryzys. Pojawia się ono w grupach charyzmatycznych czy u ludzi zainteresowanych mistyką. Zagrożenie polega jednak na tym, że zainteresowanie tą sferą wraca jednocześnie z mroczną i niebezpieczną tradycją ezoteryczną, która przekazuje moc na sposób inicjacji. Można się tu odnieść do wizji św. Ignacego Loyoli, którą przedstawia w swoich Ćwiczeniach duchownych. Wyczuł on genialnie, że szatan nie tylko jest psem, który nas gryzie po nogawkach czy nam dokucza, ale jest to wielki strateg, książę pewnego królestwa, które się organizuje, ma swoje instytucje i koncepcje. Taką koncepcją może być spirytyzm, różne formy satanizmu, niektóre sekty, firmy czy organizacje. Dotyczy to zarówno form działających w kulturze oficjalnej i chronionej prawem, jak też form działających na jej marginesie. Dotyczy np. terapii czy pewnych praktyk edukacyjnych.

 

Wewnętrzna dynamika zorganizowanego buntu przeciwko Bogu

 

Inicjacja chrzcielna, czyli wprowadzenie w duchowy świat Chrystusa-Bogoczłowieka, to nie to samo co inicjacje gnostycko-magiczne, okultystyczne, ezoteryczne czy masońskie, praktykowane do dziś w bractwach tajemnych. Więcej, chodzi tu o wręcz symetryczne przeciwieństwo. Według kard. J. Ratzingera (obecnego papieża Benedykta XVI) symbole wolnomularskie, które oznaczają inicjacyjną śmierć, są całkowicie przeciwne czy przeciwstawne sakramentom Kościoła1. Inicjacyjna symbolika masońska posiada obcą chrześcijaństwu okultystyczną proweniencję pochodzącą z tradycji gnostycko-alchemiczno-hermetycznej (podobnie jak „Harry Potter”, który z niej obficie korzysta). Symbolika ta z tej racji stanowi w praktyce zagrożenie dla integralności wiary posługującego się nią katolika.2 Można mówić w tym przypadku o zjawisku kontrinicjacji.

Gnoza jest „światłem” dla magii, która jest nastawieniem woli, bardziej niż postawą czysto umysłową. W świecie współczesnym nurt nowych ruchów magicznych jest równolegle symetryczny do nowych ruchów religijnych i wyraża tę samą dezaprobatę wobec chrześcijańskiej wizji świata. W przypadku ruchów magicznych – inaczej niż to objawia się w ruchach religijnych – postawa ta nie przekształca w odrzucenie o charakterze intelektualnym, ale w pragnienie – niekiedy niejasne – nie tylko odrzucenia chrześcijaństwa, ale też i zastąpienia go nową „pozytywną” propozycją - pochodzącą od woli, którą można by określić jako „wolę mocy” (F. Nietzsche). Istotą magii jest wola mocy połączona z wyobraźnią, którą się absolutyzuje i wprzęga w wizualizacje (inwokacje) bytów duchowych, pomagających w tym procederze, nazywanym często eufemistycznie psychologiczną terapią, a będącą w istocie formą okultystycznej inicjacji, jako kontrinicjacji (Metoda Silvy, terapie B. Hellingera).

„Bunt metafizyczny” (A. Camus) przeciwko Bogu nie jest „niebytem”, ale żyje własnym, choć iluzorycznym i „upadłym” rodzajem egzystencji. Nie jest więc przypadkiem, ale skutkiem wewnętrznej dynamiki zasad duchowych, że wiele nie-satanistycznych nowych ruchów magicznych, wywodzących się ze starych bractw ezoterycznych ewoluuje w kierunku satanizmu, na co wskazuje w swych badaniach nad magią wybitny katolicki socjolog religii M. Introvigne.


Ewolucja buntu zorganizowanego

 

Według M. Introvigne chodzi tu o 3 etapy rozwoju ruchów religijnych: „Kościół nie - Chrystus tak”, „Chrystus nie, Bóg tak”, „Bóg nie, religia (sacrum?) tak”. I tak odnośnie pierwszego etapu, jeśli w ruchach religijnych mogliśmy mówić o odrzuceniu Kościoła, to w nowych ruchach magicznych mamy do czynienia z pragnieniem zdobycia – w sposób magiczny właśnie – mocy Kościoła poprzez łańcuch inicjacji. Jest ona typowa dla okultystycznych „frakcji masońskich” posiadających „magiczny” odpowiednik sukcesji apostolskiej. Nie występują owe ruchy z hasłem „dla Kościoła-nie”, ale –w porywie pragnienia osiągnięcia „woli mocy” – deklarują „my jesteśmy Kościołem”.3

Odnośnie drugiego etapu, który w nowych ruchach religijnych wyrażał się w negowaniu wyjątkowej roli Jezusa Chrystusa, nowe ruchy magiczne zamierzają sięgnąć po wyjątkowe prerogatywy Chrystusa: moc zwracania się z autorytetem do świata duchów czy władzę uzdrawiania czy przepowiadania przyszłości. Nie tyle mamy tu do czynienia z hasłem „nie Chrystusowi”, ile raczej z afirmacją: „my jesteśmy Chrystusem”, albowiem jesteśmy w stanie działać z mocą.

W trzecim etapie, jeśli nowe ruchy religijne proponują „religie bez Boga”, to świat magii czy okultyzmu objawia roszczenie największe z możliwych: osiągnięcie władzy samego Boga, poprzez rozkazywanie aniołom i demonom, teurgię czy posiadanie magicznej władzy nad życiem i śmiercią. Również w tym przypadku nie mamy tylko do czynienia z czystym działaniem negacji: „nie Bogu”, ale z aktywną siłą woli mocy: „my jesteśmy Bogiem”, w sensie zawładnięcia mocą samego Boga. Jest to istota gnostyckiej antropologii. Jest zarazem szczyt bałwochwalstwa czy idolatrii: samoubóstwienie, antropolatria, która jest jednak zmierza także do kultu szatana, do demonolatrii.

Albowiem Introvige odkrywa, że stopniowy rozwój ruchów magicznych z czasem może prowadzić do czwartego etapu. Tu zawód wynikający z nie osiągnięcia – pomimo licznych wysiłków – mocy bożej (ostatecznego celu prometejskiej aspiracji maga), przemienia się w otwarty atak przeciw Bogu poprzez ironiczne i agresywne zanegowanie jego istnienia – satanizmu racjonalistycznego. W końcu zostaje osiągnięty właściwy cel wyrażony poprzez prawdziwą nienawiść metafizyczną wobec Boga, której towarzyszy odpowiednio świadoma adoracja czy kult szatana – satanizm okultystyczny.4

Tak wola i władza szatana wzrasta poprzez wolność upadłego człowieka.5

 

Poznać subtelne mechanizmy zła i zwodzenia duchowego

 

Aby poważnie traktować demonologię i rozeznanie duchowe, magię i ezoteryzm, trzeba zauważyć, że mogą one być narzędziem szatana jako koncepcje intelektualne, inicjacyjne, światopoglądowo–kultyczne. Należy dziś poznawać także intelektualnie te koncepcje. Trzeba je badać jednak nie tylko na sposób racjonalistyczny czy zjawiskowy, jak to robi psychologia czy socjologia. Potrzebujemy ontologicznej interpretacji magii – w świetle filozofii i teologii - jako zjawiska duchowego, czyli nie „irracjonalnego”, lecz „nadracjonalnego”. Potrzebujemy mądrej interpretacji zjawiska inicjacji, okultyzmu czy ezoteryzmu, aby zrozumieć zagrożenia ze strony kontrinicjacji.6

Pisali o tym Ojcowie Kościoła, szczególnie św. Augustyn. W Państwie Bożym opisywał magię czy okultyzm jako część wielkiej strategii złego ducha chcącego człowieka oszukać, wciągnąć w fałszywą duchowość, odwieść od zbawienia. Kasjan, św. Teresa czy św. Jan od Krzyża mówią nam, że każdy dar duchowy może być podrobiony, że mogą być fałszywi mnisi, fałszywi prorocy, fałszywi charyzmatycy, fałszywi uzdrowiciele. Szatan jako „Anioł Światłości” (2 Kor 11,14) imituje stany duchowe. Thomas Merton nawet powiedział, że szatan specjalizuje się w fałszywej mistyce. Czyli nie tylko to, co ciemne, brudne, wulgarne czy prymitywne, ale właśnie to, co subtelne, intelektualnie wyrafinowane, rzekomo postępowe, pozytywne, może być przejawem działania złego ducha. Zauważmy, że w modnej dziś i popularyzowanej powszechnie ideologii „myślenia pozytywnego” nie ma miejsca na grzech, na szatana, na nawrócenie, bo są to rzeczywistości traktowane jako coś złego. Dlatego musimy zmienić optykę i być czujni.

W świecie współczesnym dostrzega się wyraźnie zanik zrozu­mienia istoty grzechu. Już papież Pius XII uznał utratę poczucia grzechu za grzech dwudziestego wieku. Proces zobojętnienia na grzech stale się pogłębia, przynaj­mniej w kręgu cywilizacji zachodniej. Stąd, jak stwierdza Jan Paweł II: „Przywrócenie właściwego poczucia grzechu jest pierwszym sposobem przezwyciężenia poważnego kryzysu duchowego, jaki trapi człowieka naszych czasów. Poczucie grzechu od­buduje się jednak jedynie przez jasne odwołanie się do niezmiennych zasad rozumu i wiary, zawsze głoszonych przez naukę moralną Kościoła" (RP 18). Papież jednak przestrzega, że w obszarze rozumności istnieją pewne błędy czy dwuznaczności, w które się popada „przyjmując niektóre wyniki wiedzy ludzkiej” (tamże).

Chodzi w tym przypadku o deterministyczne interpretacje badań w nau­kach antropologicznych, zwłaszcza psychologii oraz socjologii, gdzie często kwestionuje się wolność woli u człowieka. Trudno wówczas mówić o odpowiedzialności moralnej, a więc także o przedmiotowo uzasa­dnionej winie ludzkiej. Chodzi tu także o liczne koncepcje okultystyczne czy ezoteryczne, które kwestionując lub osłabiając wolność człowieka wchodzi bez ogródek na teren ludzkiej wiedzy, podawanej w mediach, a nawet szkołach. Badania wyraźnie wykazują, iż tzw. towarzystwa psychotroniczne, ekologiczne, rozwoju umysłu czy osobowości, działające poza weryfikacją ośrodków naukowych, z jednej strony przekraczają granice naukowości - co jest niebezpieczne samo w sobie (zwłaszcza, że przy tym powołują się na naukę) - z drugiej strony proponują synkretystyczny i rozmyty wizerunek jakiejś nowej religijności, która istniałaby poza „rozumem i moralnością” oraz „dogmatami i kościołami”.7

Tego rodzaju redukcjonistyczny zabieg uzasadniają właśnie powołując się na naukę, co jest wykorzystywaniem ignorancji ludzkiej oraz pewnych namiętności czy urazów, które mogą być obecne lub nawet sztucznie indukowane w duszy tzw. przeciętnego katolika. Często przedstawia się katolicyzm czy nawet chrześcijaństwo w złym świetle jako coś nie tylko przestarzałego, ale nawet szkodliwego, blokującego rozwój człowieka i odpowiedzialnego za bolączki naszej kultury. Jednocześnie rozmaite towarzystwa psychotroniczne czy ekologiczne (rozmaite nazwy często mogą być mylące i fałszywie uspokajające) obficie korzystają z ksiąg tzw. „wiedzy tajemnej”, prezentując światopogląd magiczny, panteistyczny czy pseudoorientalny.

Dotyczy to także cechu bioenergoterapeutów i różdżkarzy, którzy na egzaminie adeptów wymagają znajomości hermetyzmu, magii Kahunów, teozofii A. Bailey czy wiedzy o działaniu typowo spirytystycznych uzdrowicieli jak H. Edwards.8 Wymagana jest też znajomość zasad „biologii okultystycznej”, dotyczącej meridianów, czakr, aury czy super niebezpiecznej energii „kundalini”(„moc węża”), gdzie wspomniane zjawiska bardziej przynależą do duchowości (J. Verlinde), niż do dziedziny biologii i fizyki, na których kryteria powołuje się cech różdżkarzy i bioenergoterapeutów.9

 


Nadzieje fałszywych proroków, czyli zwodniczość „pozytywnego myślenia”

 

Prawa Boże naruszone w Raju to kosmiczna katastrofa, której skutki należy odwracać w procesie powszechnego nawrócenia. Tymczasem problem winy zsubiektywizowany przez racjonalistyczną psychologię został także ipso facto przez nią rozgrzeszony. Idąc śladem impertynencji Junga (której często nie dostrzega Anzelm Grün), człowiek chce uczynić z chrześcijaństwa religię taką samą jak inne; ekran pomiędzy człowiekiem a Bogiem, psychologiczną fantasmagorię, w której wielbi swoje własne odbicie.

Wtedy nie ma już grzechów, ale tylko choroby czy słabości: okoliczności łagodzące, łaszące się zarówno w jednostkowej historii życia rodzinnych scenariuszy, jak i w oddziaływaniu społecznym na chorych i słabych ludzi. Cnoty stają się wadami a wady cnotami. Pokora słabością, a pycha wyrazem cnotliwej zaradności i życiowej mocy. Posłuszeństwo Bogu wyrazem głupoty, a idolatria przejawem odwagi i intelektualnej dojrzałości. Automatyczna skłonność do gwałcenia Dziesięciorga Przykazań odczytywana była jako konsekwencja w działaniu człowieka sukcesu. „Będziecie jako bogowie” to szczyt sukcesu i doskonała postawa dla pomnażania sukcesu.

Według ideologów „pozytywnego myślenia” jak Dale Carnegie, Joseph Murphy, Louise Hay czy Jose Silva, prawdą staje się coś, “dzięki czemu czujemy się lepiej, co wyraża się to w kluczowej tezie: “jeśli myślimy pozytywnie, spotykają nas same dobre rzeczy” (J. Silva) W takim ujęciu to, co „pozytywne”, jest dobre, a „negatywne” jest złe. Proponuje się tu więc wartości egoistyczne, zgodne z „zasadą przyjemności” (Z. Freud), stawiane przez wielkie religie i filozofie na drugorzędnym miejscu, a nawet traktowane przez nie jako antywartości lub grzech, sprzeciwiające się prawdziwej duchowości.10

Dlatego też słusznie zauważył kiedyś Martin Buber, iż sukces nie jest z żadnym imion Boga. Jeszcze trafniej dookreśla to Denis de Rougement, mając niejasne przeczucie, „że zbyt szybko osiągnięty sukces musi opierać się na czymś w rodzaju transakcji zawartej z Księciem Tego Świata, w której ceną jest nasza wolność. I dlatego właśnie moralność sukcesu, która już od stulecia jest prawdziwą moralnością Amerykanów, zawsze wydawała mi się diabelska. Zewnętrzne cechy tej moralności łatwo mogą nas zmylić: optymizm i kordialność, wiara we własne siły, szczery i świadczący o pewności siebie uścisk dłoni i ten szeroki, otwarty uśmiech, ukazujący lśniące uzębienie! Czemuż ten dobry humor i zamiłowanie do lepszego życia miałyby być diabelskie? Demony to naziści, ubrani na czarno, z zaciśniętymi zębami, źle odżywieni, siejący śmierć. No cóż, wy chcecie podbić świat za pomocą dolarów, a źli naziści chcą tego dokonać za pomocą dział. Uważacie, że lepszy jest pierwszy sposób jako bardziej higieniczny. Może to i prawda. Ale wątpię, aby był on mniej niebezpieczny dla waszych dusz (...).Trzeba tylko przypomnieć, że największym sukcesem w całej Historii była poniżająca śmierć Chrystusa na Krzyżu. Ta historia zerwała Pakt pomiędzy Diabłem a ludzkością. I ta Krew odkupiła duszę świata, którą sprzedaliśmy za trochę przyjemności”11

Modne są dziś koncepcje, które traktują optymistycznie kosmos, energie kosmiczne czy tzw. ludzki potencjał. Osłabiają jednak personalistyczny wymiar człowieka. W tym jego wolność, zdolność do miłości i wierności, powagę zła. Takiej mentalności bardziej odpowiada gnostycka Ewangelia Judasza – propagowana dziś przez Gazetę Wyborczą być może jako kolejny symbol „Kościoła otwartego”- niż kanoniczne Ewangelie, które jednoznacznie piętnują jego zdradę, podkreślając także jej tragiczne konsekwencje.

W rzeczywistości zło znajduje się gdzieś w samym centrum kosmosu lub przynajmniej na jego obrzeżach, co ma szczególne znaczenie dla wszelkiej diagnostyki okultyzmu, spirytyzmu, magii, parapsychologii, psychotroniki czy wszelkiego poszukiwania „odmiennych stanów świadomości”, „rozszerzonej świadomości”, „kosmicznej świadomości”, „relaksu”, „hipnozy”, „projekcji astralnych” czy innych naturalistycznych ekstaz. Moce i Potęgi działające w kosmosie (por. Ef 6) osłabiają wszelki naiwny optymizm ontologiczny i poznawczy czcicieli energii kosmicznych (antropozofia, bioenergoterapia, homeopatia) czy „żywiołów tego świata” (Ga 4, 1-11;Kol 2, 8-23). Słynne medium i podróżnik astralny R. Monroe, w czasie swoich „projekcji astralnych” (tzw. „podróży poza ciałem”) spotykał złe duchy, podobnie jak wielu spirytystów, co oznacza, że zły duch nie umie się do końca ukryć, jeśli wchodzi się na jego teren. Widać to także na przykładzie doświadczeń z UFO, gdzie trudno złym duchom ukryć swą pełną przemocy naturę, co wyraża się w tzw. uprowadzeniach, które mogą być formą opętania demonicznego.12

 

Niebezpieczeństwo „otwartych wrót”, czyli co sprzyja opętaniu diabelskiemu

 

W takim kontekście otwarty umysł nie może oznacza pasywnego umysłu, do czego zachęcają spirytyści, bioenergoterapeci, psychotronicy czy poszukujący stanu alfa. Pasywny umysł jest bowiem narzędziem diabła – ostrzegali Ojcowie Kościoła i mistycy. Należy rozpracować istotę owej pasywności, która powoduje otwarcie wrót świadomości czy zniszczenie granic osobowości (ustanowionych przez Boga) a w następstwie integralności osoby (stworzonej przez Boga dla zbawienia).13 Zniszczenie wszelkich granic osobowości otwierających na opętanie, dokonuje się początkowo poprzez przedefiniowanie systemu wartości, poprzez eliminację Sumienia, które ocenia dobro i zło, wierność Bogu lub Jego zdradę, czyli grzech. Dokonuje się to także w koncepcjach „psychologicznych” , zupełnie podobnie jak i w sektach okultystycznych: poprzez zamianę „Sumienia” na „Jaźń” (C.G. Jung)14 czy też „świadomości moralnej” na „świadomość psychologiczną” (Metoda Silvy)15.

„Otwarcie wrót” osobowości pozwala na kierowanie się tzw. nieświadomością, która ex definitione może oznaczać detronizację Rozumu, co jest problemem i filozoficznym i teologicznym (por. encyklika papieska Fides et ratio). Pozwala to na swoiste królowanie psychologii jako antyrozumu (E. Gellner)16 lub okultyzmu jako tzw. transracjonalizmu (jak to określa J. Prokopiuk mówiąc o epistemologii R. Steinera, twórcy antropozofii). Eliminacja tych antropologicznych fundamentów (Rozum i Wola) umożliwia nadużywanie rozmaitych przedefiniowań znaczeniowych (semantycznych), polegających na dowolnym, wymyślonym, błędnym nazywaniu rozmaitych doświadczeń duchowych w sposób inny niż określała to już tradycja chrześcijańska (psedonaukowa nowomowa). Jest to tym bardzie niebezpieczne, że - jak sugeruje ks. M. Martin - opętanie nie jest sytuacją statyczną, ale rozwijającym się procesem, „który oddziaływuje na dwie zdolności naszego umysłu: rozum, poprzez który zdobywamy i analizujemy wiedzę oraz na wolę, która decyduje o wykorzystaniu tej wiedzy”.17

Aby przygotować stan opętania potrzebne jest swoiste rozmontowanie Rozumu (Sumienia) i Woli, co można określić jako „pełną aspiracji próżnię”. „Próżnię – ze względu na brak jasno określonych i akceptowanych w ludzkich kategoriach koncepcji rozumowych. Pełną aspiracji – ze względu na odpowiedni brak jasno określonego i akceptowanego w ludzkich kategoriach ukierunkowania woli”.18 Służą temu zarówno pewne „instrumenty” istniejące poza człowiekiem (plansza do wywoływania duchów czy seanse spirytystyczne) jak też pewne „postawy” (jak Transcendentalna Medytacja czy metoda Enneagram). W przypadku tablicy ouija, seansów spirytystycznych, technik Transcendentalnej Medytacji czy metody Enneagramu (krytykowanej także przez M. Pacwę SJ jako metody okultystycznej)19 osoby praktykujące „muszą nastawić się na perspektywę otwarcia i zaakceptowania w swym pragnieniu wszystkiego, co może się zdarzyć”.20

Wyłączony jest więc krytycyzm zarówno logicznej metodologii jak i merytorycznej wiedzy o obiektywnych prawach np. teologicznych i objawionych przez Boga. Tak powinno być w przypadku chrześcijańskiej modlitwy, opartej o obiektywne teksty Objawienia i weryfikującej się w tym Objawieniu jak w lustrze (taka jest definicja medytacji chrześcijańskiej w ujęciu św. Ignacego Loyoli). Tak wypaczony Rozum „ma być otwarty na wszystkie koncepcje i sugestie. Gdy i wola uczestnika zostaje dostosowana do tych koncepcji i zgodnie z nimi funkcjonuje, wówczas krąg predyspozycji zamyka się”.21 W świetle opętania „rozum i wola otwierają się dokładnie w ten sposób”.22

Opisany przez M. Martina przypadek Carla V., adepta parapsychologii, który przez 10 lat eksperymentował z różnymi szczeblami odmiennych stanów świadomości, potwierdza te prawidłowości. Opętany Carl patrząc z perspektywy na swoje doświadczenia twierdzi, że o ile jego wyniesienia były zjawiskiem ściśle psychicznym, to sam ich rdzeń był progiem do opętania go przez diabła.23 Demontaż Woli widać na przykładzie Drzwi percepcji A. Huxley’a, książki wydanej w 1954 roku, która rozpoczęła parapsychologiczny boom, a którego psychodeliczne doświadczenia niszczące wolę skrytykował znany badacz parapsychologii, C. Wilson, już w swojej wczesnej pracy pt. Outsider.

To, co ważne dla Rozumu-Sumienia, czyli odniesienia światopoglądowe dotyczące Boga (teologia), człowieka (antropologia) i świata (kosmologia), zostają wcześniej kłamliwe, a czasami przewrotnie lub naiwnie przedefiniowane (C.G. Jung, A. Grün).24

Należy dodać jeszcze ściśle związaną z tymi trzema wymiarami demonologię, która przedefiniowana psychologicznie lub wyeliminowana przez racjonalistyczny sceptycyzm, przestaje być dla człowieka źródłem obiektywnych informacji. Te informacje służą jako baza dla subiektywno-obiektywnego rozeznania duchów, co jest nawet pewnym nakazem dla chrześcijanina, a w pewnych przypadkach bardzo rozwiniętym charyzmatem o charakterze nadprzyrodzonym.

 


Niebezpieczeństwo deformacji Sumienia, jako początek drogi zniewolenia duchowego

 

Wszystkie te 4 wymiary powiązane ściśle ze sobą, oparte o biblijne Objawienie (tu powstaje spór o hermeneutykę tego Objawienia czy interpretacje źródeł Objawienia): teologia, antropologia, kosmologia, demonologia, jak ramiona kwadratu są obiektywnym punktem odniesienia dla formacji Sumienia. Przy ich przedefiniowaniu bardzo łatwo rozmontować chrześcijańskie Sumienie (czyli pozbawić Rozum punktów odniesienia, co powoduje pozbawienie woli kierunków działania czy wręcz demontuje możliwość jakiejkolwiek decyzji, co jest istotą utraty wolności decydującej dla chrześcijańskiej soteriologii czy koncepcji zbawienia).

Są teorie okultystyczne, które akcentują problem człowieka jako boga. Większość teorii ma też przeważnie charakter kosmocentryczny, gdzie ubóstwia się idolatrycznie tzw. energię kosmiczną. Na przykład reklamowana w niektórych lekach (sprzedawanych razem z „talizmanicznymi” bransoletkami) tzw. energia tachionowa rzekomo „jest szybsza od prędkości światła, jest obecna wszędzie we wszechświecie jest nieograniczona, dysponuje całym potencjałem, który konieczny jest do wytworzenia doskonałego kształtu we wszechświecie” (fragment ulotki reklamowej).

Zwykle oba te aspekty są łączone. Chodzi tu np. o tzw. terapie holistyczne, które rzekomo równoważą energetykę człowieka w odniesieniu do tak ubóstwionego kosmosu. Działają na wszystkich poziomach jednocześnie - w ciele, umyśle, a także w sferze duchowej, co może być bardzo niebezpieczne Według deklarowanej ideologii ich celem jest wyrównanie potencjału energetycznego umożliwia powrót do zdrowia i kreatywnego życia. Terapie holistyczne, wśród nich: Polarity, Terapia czaszkowo-krzyżowa, Reiki25, masaż, świecowanie uszu i konchowanie uszu czy też generalnie bioenergoterapia - usuwają rzekomo zaburzenia w energetyce człowieka, pobudzają w chorym organizmie siły witalne i system odporności. Jednocześnie wyciszają umysł, zwiększają koncentrację, odprężają i relaksują. Mogą też otwierać na działanie mocy ciemności. Dlaczego?

Otóż prowadzą do tego subtelne, z zarazem radykalne przedefiniowania w obszarze Rozumu, a więc także i Sumienia, co jest ukrytym początkiem otwarcia na opętanie. Większość z tych ideologii w jakiś sposób wyklucza bowiem Boga, pojmowanego jako istotę absolutną, świętą i osobową oraz transcendentna, czyli przekraczającą radykalnie kosmos i człowieka.26 Problem stosunku do Boga jest jednak mniej lub bardziej utajony w każdym światopoglądzie, szczególnie w światopoglądzie okultystycznym czy parareligijnym, a zwłaszcza w ideologiach zamkniętych systemów okultystycznych. To jest bardzo ważny punkt wyjścia, bo bez niego nie zrozumiemy problemów duchowych, jakie za tym idą.

Jest to ważne dlatego, że jeżeli w punkcie wyjścia mamy zanegowanie Boga – Stwórcy, Boga transcendentnego, następuje koncentracja na kosmosie i wówczas człowiek jakby wynurza się z kosmosu, a nawet Bóg wyłania się z kosmosu - zachodzi tu rzekomo jakaś teogonia kosmiczna. Mamy wówczas w punkcie wyjścia coś, co stanowi pewną postawę parareligijną, kosmocentryczną, która jednocześnie jest w jakiejś relacji, zwykle negacji, do wiary, do koncepcji przyjmującej Boga transcendentnego czy do wiary w Boga osobowego i transcendentnego, o jakiej jest mowa w Biblii.

Jest to otwarcie drogi dla IDOLATRII, w formie realnej antropolatrii i demonolatrii, których związek demaskuje - jako największy grzech - objawiona w Apokalipsie teologia Antychrysta (por. Ap 13). Nieprzypadkowo więc w okultyzmie czy w New Age (a taki motyw ciągle się powtarza) neguje się Boga biblijnego czy generalnie Biblię. Pośród mnogości teorii okultystycznych czy teorii New Age jedno jest wspólne – nie zgadzać się z Biblią, odrzucać Biblię. Jest w tych koncepcjach to, co określilibyśmy technicznym zwrotem „antyjahwizm” i „antychrystyczność”, czy „antychrześcijaństwo”. Widzimy tu podobieństwo do starej gnozy, z której New Age np. czerpie na zasadzie pewnego synkretyzmu, a gnoza odrzucała nie tylko Chrystusa, czy przedefiniowywała Go, ale również Boga Jahwe. Podobnie jest w systemach okultystycznych czerpiących z gnozy (mam na myśli okultyzm zachodni) i z tradycji orientalnej (hinduizmu, buddyzmu), oczywiście swoiście przedefiniowanych i spreparowanych.

Oznacza to, że w tych koncepcjach zachodzi zarówno pewien ukryty błąd światopoglądowy (pewien błąd – celowo używam tego słowa) jak i pewien grzech, który nie jest tym samym, co zwykły błąd. Grzech w sposób ukryty lub w sposób potencjalny, który polega właśnie na zanegowaniu Boga osobowego, zanegowaniu owej relacyjności, do której stworzony jest człowiek, zanegowaniu momentu personalnego, który także jest w człowieku i który człowiek ma w sobie w relacji do Boga. „Błąd antropologiczny” (Jan Paweł II) łatwo prowadzi do „grzechu idolatrii”, ludzkiego samoubóstwienia, a także pychy czy nawet grzechu przeciwko Duchowi Świętemu, który nie będzie odpuszczony ani w tym życiu, ani w przyszłym.27

Jest to otwarta droga do przyjęcia kontrinicjacji. Zdezorientowany umysł powoduje łatwiejsze otwarcie woli, także na opętanie. Zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z praktykami mediumicznymi, które często eufemistycznie nazywa się „pracą z energiami”, co może zniszczyć granice osobowości ustanowione przez Boga.

 

Nowoczesne techniki czy niebezpieczne rytuały?

 

W krajach Europy zachodniej i wschodniej prowadzony jest plan nauczania, który przez wielu specjalistów klasyfikowany jest jako tajny. Plan ten zawiera szereg rozmaitych technik, które coraz częściej stosowane są przez nauczycieli w szkole. Są to ćwiczenia relaksacyjne, podróże w wyobraźni, malowanie mandali, medytacja i joga, ćwiczenia odprężające, oddechowe, energetyczne, postrzegania, koncentracji, masaże, praca z ciałem, wprawianie w ruch wahadełka, unoszenie stołu, hipnoza, trening autogenny, kinezjologia edukacyjna (edukinestetyka), gimnastyka mózgu, test mięśniowy (traktowany często quasi spirytystycznie) superlearning, sugestopedia, NLP, Silva dla dzieci, realizacja projektów magicznych, organizowanie zabawy z duchami i straszydłami (m.in. coraz częstsze wprowadzanie święta Halloween, mającego współcześnie wyraźnie satanistyczne konotacje), stosowanie rytuałów magicznych itd. Podczas tych zajęć dzieci mają rozmawiać z kamieniami, świecami, duchami zmarłych, wmawiać sobie, że są kamieniem, kwiatem, zwierzęciem czy tez przyjmować rytualne (kryptoreligijne, inicjacyjne) postawy ciała.

Problem jest tym większy, że często już na gruncie samej teorii tych praktyk mamy do czynienia w całkowitym pomieszaniem pojęć, ignorowaniem zasad antropologicznych, przyjmowaniem ukrytych zasad światopoglądowych, nieuprawnionym wchodzeniem na teren duchowości czy religii. Podręczniki szkolne zawierają coraz częściej zabawy w horoskopy czy aluzje do pogańskich praktyk, w tym także do rzeczywistości duchów czy UFO. Pewna nauczycielka próbowała wykorzystać motyw cyrografu z diabłem na ćwiczeniach z języka polskiego, które zresztą zawierały wzór takich ćwiczeń. Nie chodzi o problem tolerancji, ale o realny wpływ światopoglądowo-kultyczny (astrologia, wróżbiarstwo, czarna magia). Po drugie: jeśli treści te nie są neutralne światopoglądowo, a mają charakter kryptoreligijny, jest to naruszenie ustawy o neutralności szkoły.

Pod pozorem nauki przekazuje się prawdy metafizyczne, teologiczne i ostateczne, podczas gdy nauka podawana w systemie edukacyjnym nie powinna mieć takiego celu, ale powinna nauczać zdrowego krytycyzmu oraz sceptycyzmu metodologicznego, a następnie wiedzy opartej na faktach empirycznych, umocowanej właśnie na takim instrumentarium metodologicznym. Należy więc być czujnym oraz ostrzegać przed tego rodzaju infiltracją czy ideologizacją systemu nauczania (nie tylko w szkołach, ale także w przedszkolach), która dokonuje się w coraz większej ilości państw europejskich, a także w Polsce.

W Polsce taką niejasną praktyką jest kinezjologia edukacyjna, o słabym lub przynajmniej dyskusyjnym podłożu naukowym. Źródła, na których oparta jest kinezjologia edukacyjna, od dawna są podważane przez amerykańskie kręgi medyczne czy tez francuską komisję rządową. Niezależni badacze światopoglądów wykazują także konotacje tej metody z okultyzmem.28 Ze względu na niebezpieczeństwa tego rodzaju medytacyjnych czy raczej mediumicznych praktyk oraz światopoglądów, które przekraczają kompetencje naukowe (wkraczając na teren światopoglądowo-religijny), powinny być one eliminowane z praktyki nauczycielsko-pedagogicznej zwłaszcza, jeśli dokonują się bez wiedzy rodziców. Niektóre landy niemieckie – właśnie w przypadku edukinestetyki czy kinezjologii edukacyjnej – mocą postanowienia Ministerstwa Nauki i Kultury uczynili już ten krok (np. Schleswig-Holstein). Instytucje naukowe a szczególnie placówki edukacyjne, wychowujące dzieci i młodzież (którym nie zostawia się wielkiej możliwości wyboru), powinny bronić się przed tego rodzaju manipulacją i wpychaniem ich do roli „pożytecznych idiotów” używanych przez ruch New Age (M. Meyer).

 


Kryptomagiczne wizualizacje

 

Jedną z technik umysłowych, która może otwierać na doświadczenia mediumiczne, jest technika wizualizacji. Techniki tego typu są stosowane także w pedagogice (w tym pedagogice specjalnej). W krajach Europy Zachodniej a także coraz częściej w Polsce ćwiczenia relaksacyjne (parahipnotyczne, autohipnotyczne) oraz wizualizacje praktykowane są już niemal powszechnie – począwszy od przedszkoli, po zajęcia na uczelniach wyższych. W kręgach nauczycielskich coraz większym zainteresowaniem cieszy się obecnie także edukinestetyka czy kinezjologia mająca rzekomo doprowadzić do integracji pracy mózgu (synchronizacji pracy lewej i prawej półkuli mózgowej), a tym samym zlikwidować trudności szkolne dziecka oraz rozwinąć jego wewnętrzny potencjał.

Wielu nauczycieli jest prawdopodobnie nieświadomych, że są to w rzeczywistości techniki rozszerzające świadomość człowieka (tj. prowadzące także do rozbudzania medialności czy rozwoju potencjału parapsychicznego). Nie są oni także często świadomi, jakie może być prawdziwe działanie tych technik, gdyż poddali się oni pewnej ideologii z kręgu tzw. „ludzkiego potencjału”, gdzie mówi się optymistycznie o nieskończonych możliwościach umysłu czy mózgu, zaś pomija tendencyjnie rzeczywistość grzechu, zwodzenia duchowego, istnienia duchów czy demonów (a ponadto rzeczywistość duchowa, w tym także Osoba Transcendentnego Boga, są przedefiniowane w kierunku monistycznego, panteistycznego energetyzmu lub zwyczajnie nieobecne).

Stosuje się także rozmaite techniki medytacji, których forma jest często jednoznacznym przygotowaniem do „podróży astralnych”, także poprzez osłabienie pracy umysłu, który traktowany jest często jako coś przeciwnego czy przeszkadzającego tego rodzaju doświadczeniom. Takie praktyki mogą być niebezpieczne dla zdrowia psychicznego a także spowodować obciążenie natury okultystycznej, także ze względu na nieostrość swojej metodyki i ukryty kontekst światopoglądowo-kultyczny (często idolatryczny, co jest ważne szczególnie dla chrześcijan). Z tych powodów podróże wyobraźni mogą przemienić się w prawdziwy koszmar z dożywotnimi następstwami natury psychiatrycznej. Dowodem na to są ostrzeżenia znajdujące się w literaturze dotyczącej hipnozy, szamanizmu, medytacji oraz świadectwa byłych praktyków tych metod (np. medytacji typu orientalnego), a ponadto sprawozdania i listy rodziców. Także o tej strony staje się jasne, że często ćwiczenia tego rodzaju i podróże wyobraźni są religijnymi, pseudoreligijnym, światopoglądowymi praktykami. Uderzają więc one w zagwarantowana prawnie poprzez Konstytucję wolność wiary i sumienia oraz obowiązek zachowania neutralności państwa w kwestii światopoglądu człowieka.

 

Ukryte formy magii i okultyzmu w pedagogice

 

Czynniki warunkujące praktykowanie magii przedstawione są przez B. M. Bohnke za pomocą sekwencji: wola+ trans + imaginacja = magia.29 Dlatego właśnie Z. E. Budapest, która sama określa się praktykującą czarownicą, do najważniejszych duchowych narzędzi, koniecznych do praktykowania magii, zalicza obok technik oddechowych i wizualizacyjnych także jasne określenie celu, który ma zostać osiągnięty 30. Wszystkie te elementy znajdują się zarówno w edukinestetyce (kinezjologii edukacyjnej), jak i terapii wizualizacyjnej.

Obydwie techniki, niezależnie od swojej odmiennej (pseudo)naukowej podbudowy teoretycznej (a raczej „opakowania” teoretycznego), należą do niebezpiecznych praktyk okultystycznych. Praktyka pokazuje, że jeśli ktoś zaakceptuje kinezjologię to nie ma już oporów przed Metodą Silvą, Reiki, Polarity czy markabą (aktywizacja gwiazdy sześcioramiennej w człowieku, kolejny krok w terapii czaszkowo-krzyżowej i Polarity).

W literaturze polskiej dotyczącej kinezjologii edukacyjnej mówi się np. o praktycznym stosowaniu ćwiczenia tzw. „leniwej ósemki”, które ma dotyczyć jedynie ćwiczenia mózgu. Niektórzy krytycznie nastawieni autorzy sugerują, że może tu chodzić swoistą okultystyczną i inicjacyjną symbolikę liczb, co jest rzeczywistym źródłem mocy oddziaływania podobnych praktyk. Magowie traktują ósemkę jako magiczną cyfrę Merkurego. Wskazuje ona na nieograniczone możliwości człowieka-maga (problem idolatrii) i wielką siłę jego możliwości poznawczych. Ma ona także ukryte odniesienie do „mocy węża”, nad którą sprawuje kontrolę przedstawiona w karcie tarota Męstwo (Kraft) postać kobiety-maga. Wąż jest mitologicznym symbolem stosowanym najczęściej w odniesieniu do Merkurego. W astrologii natomiast ósemka jest znakiem skorpiona, którego panowanie odnosi do organów płciowych człowieka, określanych często jako siedziba „mocy węża” (nasada kręgosłupa).31Również wśród różnorodnych symboli satanistycnych występuje ósemka, jednakże w pozycji pionowej.32

Według prof. dr Reinharda Franze wiele ćwiczeń relaksacyjno-medytacyjno-mediumicznych ma charakter szamanistyczny, gdyż otwierają one - poprzez trans - drzwi do świata bogów, duchów i demonów; podróże w wyobraźni natomiast są – z szamanistycznego punktu widzenia - wprowadzeniem do podróżowania poprzez opuszczenie własnego ciała, czyli podróży astralnych. Nasze dzieci wprowadzane są w ten sposób w tajniki wiedzy dotyczącej możliwości opuszczenia duszy poprzez ciało, zastrzeżonej kiedyś dla indiańskich szamanów, średniowiecznych czarownic, afrykańskich czarowników i hinduskich joginów. Dowodem na to jest fakt, że ćwiczenia wyciszające i podróże wyobraźni są całkowicie identyczne z technikami opisanymi we współczesnej literaturze dotyczącej szamanizmu, wprowadzającymi do odbycia podróży poza ciałem. Podobnie jak szamani, dzieci mają:

 

wyobrazić sobie jakiś otwór lub tunel, wykorzystywać mandale 33jako pomoc do wizualizacji,

mieć ducha przewodnika (typowa technika-rytuał dla wszelkiego rodzaju spirytyzmu), zawsze powracać do ciała tą samą drogą, itp.

Podobne ćwiczenia medytacyjno-mediumiczne i podróże w wyobraźni należą do ezoterycznych praktyk, które są nauczane i praktykowane niemalże we wszystkich sektach i okultystycznych, czy też ezoterycznych „psychosektach”. Powyższe ćwiczenia jak i medytacja oddechu praktykowane są np. w Hanowerskiej Szkole Czarnoksięskiej (Hannoverische Hexenschule). Patrząc więc z tej strony: praktyki wielu ezoterycznych sekt stanowią część składową zajęć szkolnych i dokształcających dla nauczycieli – i odwrotnie. Dowodem są badania porównawcze przeprowadzone nad literaturą ezoteryczną i okultystyczną, dokumentami i sprawozdaniami dotyczącymi działalności sekt w stosunku do materiałów z zajęć dokształcających dla nauczycieli.


Kontrinicjacja, trans i hipnoza w „Harrym Potterze”

 

W podobny sposób„Harry Potter” musi więc bardziej zniewalać, niż wyzwalać.34 Taki efekt zniewolenia tworzy język („negatywny” i „ezoteryczny”) plus nadbudowana na nim – jasno lub nie - zwodnicza ideologia, ale – co odkrywa z kolei Gabriele Kuby, której krytyka przypadła do gustu J. Ratzingerowi - połączona z hipnozą czy indukowaniem stanów transowych.35 Według Kuby lektura „Harry’ego Pottera” wprowadza w trans. Trans oznacza zmianę zwykłego stanu świadomości poprzez ograniczenie funkcji intelektu a przez to ułatwienie dostępu do „nieświadomości”, ale też – dodałbym – do „pozaświadomości”, np. świata duchów. Dzieje się to poprzez:

1. zalew informacji

2. bardzo szybkie następowanie po sobie obrazów, wskutek czego intelekt traci kontrolę

3. wytworzenie dużego napięcia

4. prowadzenie zamieszania i unieważnienie normalnych punktów orientacyjnych, w szczególności naturalnych kryteriów dobra i zła.36

 

Według G. Kuby nie chodzi tylko o sprzeczności logiczne (od których według niemieckiej badaczki roi się w „Harrym Potterze”), gdy Rowling wypowiada brednie. To nie jest znak niedomagania inteligencji tej autorki. Chodzi tu raczej o „hipnotyczną indukcję poprzez wyłączenie naszego intelektu”37. Dodałbym to tego jednak wpływ ideologii gnostycko-magicznej, który oddziaływuje długofalowo na umysł, a także na podświadomość. Chodzi tu także o ukryty wpływ na wolę realnej kontrinicjacji okultystycznej, co może wynikać z ustawicznego ocierania się o wpływ świata ciemności, dotykania spraw zakazanych w połączeniu z przesuwaniem linii demarkacyjnych w psychologii dziecka, które jest przecież mniej odporne od dorosłego. Kuby wspomina uważnie o tym podwójnym duchowym aspekcie, ale tylko dotyka tematu. Więcej o bogactwie tematów ezoteryzmu i okultyzmu można znaleźć w mojej książce o Harrym Poterze, gdzie roi od tematyki okultystycznej niedostrzeganej jednak przez wielu z powodu ignorancji. Tego typu zagrożeń jest coraz więcej w literaturze dziecięcej, gdyż wielu by chciało naśladować Rowling, autorkę Harry’ego Pottera, by także zarobić duże pieniądze.

„Zdemonizowanie” naszych dzieci jest faktem, który potwierdza także światowa egzorcystyczna praktyka. Coraz częstsze jest wyrafinowane okrucieństwo i bezwzględność u dzieci. Szybciej zostają przestępcami, piją, sięgają po narkotyki, kradną, biją, a nawet zabijają. Czy takie „nowe” psychopatologiczne zjawiska w zachowaniu dzieci jak fenomen „indygo” czy ADHD (zespół nadpobudliwości psychoruchowej) do końca się same tłumaczą, rejestrując przecież jedynie pewne objawy, ale stosując uparcie, jednostronnie i bezprawnie w sensie intelektualnym wyłącznie wyjaśnienia materialistyczne? Określenie objawów nie suponuje wyłącznie wyjaśnień naturalistycznych. Dzieci nasze są zagrożone z przyczyn także duchowych, które się dzisiaj karygodnie i skandalicznie lekceważy. Tak jak zagrożone duchowo są nasze rodziny.

 

Kryptospirytystyczne terapie Berta Hellingera

 

„Ustawienia rodzin” to – oficjalnie i eufemistycznie – modna dziś (także w Polsce) terapia grupowa czy rodzinna byłego księdza Berta Hellingera, zwana inaczej systemową. Zawiera ona w sobie decydujący czynnik poznawczy i zarazem wyzwalający. Przeprowadza się ją w obecności wielu osób, z których część uczestniczy w „ustawieniu”, a pozostałe są widzami. Prowadzący sesję terapeuta zadaje klientowi podstawowe pytania, dotyczące jego rodziny i jej – najczęściej tragicznej - przeszłości. Najważniejsi są tu jednak tak zwani ludzie wykluczeni, potraktowani „niesprawiedliwie”, co rzekomo zaburzyło system, czy też tajemniczy rodzinny układ.

Chodzi tu jednak nie tylko o żyjących członków rodziny, ale także (czy może przede wszystkim) o zmarłych oraz tych, którzy z jakichś względów zostali w rodzinie niesprawiedliwie potraktowani, zapomniani czy zlekceważeni. Nie chodzi jednakże o sprawiedliwość w sensie etycznym, ale funkcjonalnym. Dlatego, że Hellinger wyklucza „sumienie jednostkowe” na rzecz „sumienia klanowego”, które działa jakby mechanicznie, odruchowo i na sposób bezwzględnej konieczności. Nie chodzi tu zatem o prawa „zła moralnego”, ale jakby „zła fizycznego”, idzie bowiem tu o mechanizmy prawie fizykalne czy kosmiczne. Znowu mamy do czynienia z przedefiniowaniem Sumienia. Takie myślenie jest bardzo niebezpieczne z punktu widzenia chrześcijańskiej koncepcji zbawienia.

W tak pojętym systemie liczą się także poprzedni partnerzy i małżonkowie, kochankowie czy bliscy przyjaciele. Trudno tu więc wytyczyć jakiekolwiek granice w racjonalnym sensie tego słowa. Drzewo rodzinne jest ogromne i dotyczy głównie umarłych. A jednak wszyscy oni w tym samym stopniu uczestniczą w układzie, który ma wpływ na życie klienta i jest rzekomo właściwą przyczyną wszystkich jego problemów. Ten wpływ ujawnia się w trakcie „ustawień” w sposób bardzo tajemniczy (łac. occultus).

Wedle Hellingera wszyscy członkowie rodziny mają takie same prawo do uczestnictwa w systemie. Krzywda albo wina jednego członka zawsze domaga się „wyrównania” w kolejnym pokoleniu. Przypomina to jednak bardziej działanie w fizykalnym układzie naczyń połączonych, a nie w sferze moralnej, opartej na autonomii wolnego wyboru. Zazwyczaj klient nieświadomie identyfikuje się z którymś ze swoich przodków. Nie jest jednak jasne jak działa ten mechanizm i dlaczego jest tak ważny. Sam Hellinger powtarzał wielokrotnie, iż nie wie dlaczego się to wszystko tak dzieje. Tę identyfikację Hellinger nazywa „uwikłaniem” i w nim upatruje przyczyn zaburzeń i chorób.

Jeszcze dziwniejszym jest fakt, że osoby uczestniczące w ustawieniu, które reprezentują poszczególnych członków rodziny klienta (wybrane dowolnie spośród widzów), w trakcie terapii odczuwają emocje tych – szczególnie zmarłych (!) - osób. Obcy i przypadkowi ludzie stają się – w sposób niewytłumaczalny - nośnikami prawdy o rodzinie. Zdarza się, że odczuwają oni emocje członków rodziny klienta w sposób fizjologiczny, na przykład jako ból brzucha czy ciężar na karku. Jest to coś więcej niż zwykła empatia, gdyż sięga „poza czas”. Dlatego przypomina raczej doświadczenie mediumiczne i wyraźnie odwzorowuje strukturę seansu spirytystycznego.38

Sam Hellinger przyznaje, że „to dziwna cecha owych ustawień: wybrani przedstawiciele, biorąc w nich udział, czują się jak prawdziwi członkowie rodziny. Odczuwają częściowo nawet symptomy, które mają tamci, nic o nich nie wiedząc. Na przykład jedna z takich osób dostała ataku epilepsji podczas reprezentowania epileptyka. Często ludzie ci cierpią z powodu przyspieszonego bicia serca lub wychłodzenia jednej strony ciała. W trakcie zadawania pytań okazuje się, że dolegliwości te występują rzeczywiście u osób, które reprezentują. Nie można tego wytłumaczyć (podkr. AP). Ale można stwierdzić istnienie tego fenomenu setki i tysiące razy w trakcie takich ustawień”.39

Także świadkowie nie pozostają obojętni wobec tego, co dzieje się na scenie. Tego mechanizmu nie da się do końca wyjaśnić, sam Hellinger nazywa je „wiedzącym polem”. Ustawienia rodziny wykorzystują coś zupełnie nowego, co dotychczas nie było świadomie zauważone w żadnym kierunku terapeutycznym. Jest to zjawisko, które po raz pierwszy zostało określone jako „wiedzące pole” przez Albrechta Mahra. Bez zrozumienia tego fenomenu nie można zrozumieć i pojąć pracy z ustawieniami rodziny. "Wiedzące pole" znaczy tyle, że „reprezentanci” otrzymują dostęp do wiedzy osób, których miejsca zajęli. Jako te osoby odbierają uczucia i relacje ustawianej rodziny. Jak „reprezentanci” nawiązują kontakt z głębszą warstwą lub prawdą związków w obcym systemie – jest to dotychczas niewyjaśnione.

Próby wyjaśnienia jednak nie ustają. Powstaje tu często pewien paradoks, gdzie jednocześnie mówi się nam, że bez zrozumienia zjawiska "wiedzącego pola" nie można pojąć jak działają ustawienia rodzinne. Z drugiej strony owo zjawisko "wiedzącego pola" jest dotychczas niewytłumaczone. Gabriele ten Hövel chcąc wyjaśnić te zagadki zwraca się do samego Hellingera, ale niewiele osiąga:

„G. H. Odnosi się wrażenie, że mamy tu do czynienia z magią. Lub z przykładem morfogenetycznych pól Ruperta Sheldrake'a. Czy moż­na w ten sposób wyjaśnić oddziaływanie ustawień rodzinnych?

B. H. Właściwie teorie takie są mi zupełnie obojętne. Widzę przecież, że to po prostu ma miejsce. Teoretyczne wyjaśnienia nie wnoszą niczego do praktyki. Wiele osób chce wytworzyć sobie obraz tłumaczą­cy, jak coś takiego jest możliwe. Nie potrzebuję takich wyjaśnień, by pracować”.40

Kiedy wewnętrzne poznanie poprzez uczucia staje się jasne, terapeuta dyktuje uczestnikom proste zdania, które wypowiadają wobec siebie. Słowa te mają za zadanie przywrócenie „równowagi” czy „harmonii” w systemie. Przypomina to bardziej magiczny czy spirytystyczny rytuał inicjacyjny, niż racjonalnie i empirycznie uzasadnioną terapeutyczną technikę. Według Niemieckiego Towarzystwa Terapii Systemowej i Terapii Rodzinnej, „Hellinger postuluje istnienie porządku podstawowego i hierarchii oraz zawsze przedstawia swoje koncepcje, interpretacje i interwencje z absolutną pewnością, która w ogromnym stopniu ogranicza autonomię klientów. Jednocześnie unika poważnej i krytycznej dyskusji na temat swojej metody i woli otaczać się gromadą ‘wierzących’ zwolenników. Prowadzi to do powstania aury ‘niekrytykowalnego’, co jest nie do pogodzenia z przejrzystością terapii systemowej (...)”.

Jednocześnie Ewangelickie Biuro Centralne d/s Sekt i Zagadnień Światopoglądowych w Berlinie zalicza autorytarną „terapię ustawień” B. Hellingera do myślenia ezoteryczno-magicznego. Ideologia rozpowszechniana przez jego “Międzynarodowy Zespół Rozwiązań Systemowych” i trzydniowe kursy przygotowujące przyszłych “terapeutów ustawień rodzinnych” krytykowana jest niezwykle ostro przez znawców sekt, szczególnie z niemieckiego kręgu językowego. Postrzegają oni to działanie jako wspólnotę ideologiczną o charakterze kryminalnym, którego jednak na razie nie można stwierdzić pod względem prawnym.

Odwodząc nas od zasad „wiary”, niemiecki „guru psychosceny” wprowadza nas w obszar „zawierzenia wierzeniom” - nieweryfikowalnej gnozy i jej kultycznych postaw. Podobnie czyni wielu, poruszając się pomiędzy psychologią a okultyzmem, pomiędzy terapią a inicjacją. Bądźmy więc trzeźwi i czujni.

1 Por. Z. Suchecki, Kościół a masoneria, Kraków 2002, s. 67.

2 Por. M. B. Stępień, Poszukiwacze prawdy. Wolnomularstwo i jego tradycja, Lublin 2000, s. 168.

3 M. Introvigne, Powrót magii, Kraków 2005, s.106.

4 Tamże, s. 107.

5 Na temat znaczenia wymiaru woli w magii, por. A. Posacki SJ, Realizm duchowy i ontologiczny magii, „W drodze”, 7 (383) 2005, s.68-84.

6 Zob. więcej na temat: A Posacki SJ, Zagrożenia duchowe płynące z praktyki okultyzmu w: W. Nowak, S. Ropiak (red.), Sekty jako wyzwanie społeczne i religijne, Olsztyn 205, s.197-216.

7 Według M. Fussa, eksperta z Uniwersytetu Gregoriańskiego, mającego swój udział w dokumentach kościelnych nt. sekt oraz koordynatora międzynarodowych badań na uniwersytetach kościelnych, tego rodzaju nowa religijność określana jako New Age staje się nową religią światową. Por. M. Fuss, New Age: la sfida di una nuova religione mondiale, w: La dolce seduzione dellAcquario (red. E. Fizzotti), Las-Roma 1996, s. 41-51.

8 Na temat „spirytystycznego” źródła mocy u znanego uzdrowiciela C. Harrisa, przez którego przeszły w Polsce miliony ludzi zob. H. Karaś, Quo vadis Nowa Ero? New Age w Polsce, Warszawa 1999, s. 77n.

9 Por. „Wkładka do Biuletynu Informacyjnego KCR i B nr 2, kwiecień 2000 r. - zagadnienia i pytania egzaminacyjne z bioenergoterapii przyjęte przez Komisję Egzaminacyjną przy Izbie Rzemieślniczej oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości w Katowicach”.

 

10 Więcej o zwodniczych aspektach - z punktu widzenia duchowości chrześcijańskiej - ideologii „pozytywnego myślenia” zob:. A. Posacki SJ, Pozytywne myślenie, Encyklopedia „Białych Plam”, red. zb., PWE, Radom 2004, T. 14, s. 301-303.

11 D. de Rougement, Udział diabła, Warszawa 1992, s. 126-127.

12 Por. A. Posacki SJ, UFO, Encyklopedia „Białych Plam”, red. zb.,PWE, T. XVII, Radom 2006, s.236-240.

13 Zob. więcej w: A. Posacki SJ, Wprowadzenie do wydania polskiego w: P. Ernetti, Pouczenia złego ducha, Kraków 2003, s. 5-31.

14 Por. M. Buber, Zaćmienie Boga, Warszawa 1994.

15 Por. A. Posacki SJ, Dlaczego nie Metoda Silvy..., Kraków 1998.

16 Por. E. Gellner, Uwodzicielski urok psychoanalizy, czyli chytrość antyrozumu, Warszawa 1997.

17 Por. M. Martin, Zakładnicy diabła, Gdańsk 1993, s. 18.

18 Tamże, s. 18-19.

19 Por. M. Pacwa, Katolicy wobec New Age, Kraków 1994. Należy w tym momencie potraktować krytycznie książkę pt. Enneagram, autorstwa R. Rohra i A. Ebert (WAM, Kraków 2004), którą należą potraktować jako tragiczną pomyłkę wydawniczą, tym bardziej że jeden z jej autorów, wkrótce po wydaniu oryginalnym wycofał się ze swoich poglądów.

20 M. Martin, op. cit., s. 19.

21 Tamże.

22 Tamże.

23 Tamże, s. 363.

24 W tym kontekście bardzo niebezpieczne i dosyć naiwne są przedefiniowania popularnego dziś w Polsce nauczyciela duchowości Anzelma Grüna OSB w obszarze demonologii. Jak stwierdza patrolog niemiecki Michael Schneider, należy właściwie zrozumieć, co Ojcowie mieli na myśli mówiąc o demonach (por. M. Schneider, Ze źródeł pustyni. Znaczenie Ojców Pustyni dla współczesnej duchowości, Kraków 1994, s. 122). Nie chodzi tu tylko o zjawiska okultystyczne, jak również nie chodzi tylko o zjawiska psychiczne i rzeczywistość psychologiczną wnętrza człowieka. Pojęcie walki z demonami zawiera raczej wypowiedź teologiczną dotyczącą zbawienia człowieka. Dlatego Schneider nie może zgodzić się z Grünem, gdy pisze on: „W słowie ‘demon’ dostrzega się jasno określone pojęcie. Jednakże obraz ten stanowi symbol rzeczywistości, której nie da się ująć przy pomocy czystych pojęć” (A. Grün, Jak poradzić sobie ze złem, Kraków 1999, s. 9) lub: „Posługując się językiem mitologicznym, mnisi opisują rzeczywistość psychiczną” (tamże s. 13). W końcu zaś Grün pisze: „Projektując negatywne treści na demony, mnisi kreują możliwe sposoby obchodzenia się z nimi. To, co nieświadome, przesuwają na zewnątrz , nazywają to coś i dzięki temu są w stanie się temu oprzeć. Tym samym konfrontacja z demonami stanowi owocny sposób obchodzenia się z nieświadomością, a przede wszystkim z afektami i emocjami”. (tamże, s. 18). Mamy tu do czynienia z bezprawną psychologizacją wymiaru duchowego czy też demonologicznego pod wpływem teorii Junga, na których Grün się opiera.

25 Na temat ogromnie niebezpiecznej - dla życia duchowego i biologicznego - kontrinicjacji w Reiki zob. A. Posacki SJ, Reiki, Encyklopedia „Białych Plam”, red. zb., PWE, Radom 2002, T. 15, s. 223-226.

26 Zob. okultystyczną genezę idei „holizmu”, który - wedle antropologii chrześcijańskiej - wcale nie oznacza dobrze pojętej całościowości w ujęciu człowieka, w tym także jego zdrowia: A. Posacki SJ, Holizm , Encyklopedia „Białych Plam”, red. zb., PWE, Radom 2002, T. 8, s.27-30.

27 Zob. definicję “grzechu przeciwko Duchowi Świętemu” w: Jan Paweł II, Encyklika Dominum et Vivificantem, nr 46.

28 Zob. więcej o tym w: A. Meyer, A. Szecówka, Kinezjologia edukacyjna w pedagogice specjalnej – pomoc czy zagrożenie?, „Szkoła specjalna” nr 1/2003.

29 Por. B.M Bohnke, Esoterik, Bindlach 1995, s. 136.

30 Por. Z.E., Budapest, Herrin der Dunkelheir, K&o