Jerzy Marlewski - Mazowiecki Ośrodek Formacji

Każde czasy mają swoje ważne problemy, domagające się rozwiązań mądrych i dalekowzrocznych - i właśnie te problemy i ich rozwiązania są wyzwaniem dla każdego pokolenia. Także nasze czasy,  początek wieku XXI brzemienny nierozwiązanymi problemami poprzedniego stulecia i niesamowicie szybkimi wydarzeniami ostatnich lat, też mają swoje wyzwania. Jest ich wiele, ale tylko niektóre mają wymiar strategiczny, kluczowy dla naszej przyszłości we wszystkich jej wymiarach. Wydaje mi się, że z naszego europejskiego, chrześcijańskiego i polskiego punktu widzenia wyzwania te mają charakter nie tylko ekonomiczny, ale w dużej mierze kulturowy i edukacyjny, więc poprzez kulturę i edukację należy na te wyzwania odpowiadać. *
Jakie są te wyzwania w Polsce A.D.2005? Pewnie różne mogą być odpowiedzi na to pytanie i rozmaite będą preferencje problemowe, ale w mej refleksji chcę położyć nacisk na te, które mieszczą się w obszarze wychowanie człowieka, chrześcijanina i obywatela, a należą do obowiązków i powinności polskich instytucji kultury i edukacji z rodziną na czele.

Moim zdaniem wyzwaniami dla ojczystej kultury i polskiej edukacji narodowej są:
1)    formacja ludzi sumienia i z tym związany etos społeczeństwa polskiego, zwłaszcza katolików, bardzo często żyjących i pracujących tak jakby byli zdemoralizowanymi ateistami;
2)    formacja świadomości patriotycznej i obrona polskiej tożsamości narodowej nie tylko z racji integrowania się Europy, ale przede wszystkim globalizacji kultury, gospodarki i laickiej obyczajowości;
3)    wypracowanie, upowszechnienie i egzekwowanie wymogów polskiej polityki kulturalnej i edukacyjnej tak na szczeblu państwowym, jak i samorządowym oraz stworzenie warunków prawno-finansowych dla polskiego mecenatu kulturalnego i edukacyjnego ( prywatnego, społecznego i państwowego).
Te właśnie zadania wydają mi się najważniejsze i najpilniejsze w  naszych czasach, natomiast to, że niejednokrotnie w dziejach naszego narodu także te same wyzwania  były ważne i pilne świadczy jedynie o tym, że zbyt często musieliśmy zaczynać od nowa i nie mogliśmy, tak jak inne narody i państwa z pokolenia na pokolenie rozwijać i utrwalać swego duchowego, materialnego i cywilizacyjnego dorobku i dziedzictwa.

**
Jak tym wyzwaniom sprostać? Zapewne nie ma jednego tylko sposobu, jakiegoś „złotego środka”, natomiast są sprawdzone zasady i sposoby osiągania celów dobra wspólnego, bo przecież o dobro wspólne w istocie rzeczy nam chodzi.
► Zacznijmy od polityki kulturalnej i edukacyjnej, a więc od tego, co powinno być przedmiotem szczególnej troski, odpowiedzialności i mądrości państwa czyli ludzi sprawujących władzę. Myślę, że Polska nie ma własnej, dalekowzrocznej i mądrej polityki edukacyjnej i polityki kulturalnej.
System edukacji narodowej wdraża programy wychowawcze i dydaktyczne odbiegające od rzetelnej troski o kondycję moralną nowych pokoleń i lansuje treści nauczania nie służące w stopniu wystarczającym ani zdobyciu potrzebnych dziś umiejętności i wiedzy, ani nie służące dobrej edukacji patriotycznej. Problemem jest wciąż kadra pedagogiczna, z jednej strony słabo opłacana a z drugiej zbyt często słabo przygotowana do wypełniania swej pracy zawodowej i misji wychowawczej.
Polskie szkolnictwo podstawowe i średnie, a zwłaszcza wyższe, podlega zbyt nieroztropnie procesowi urynkowienia, co powoduje, że edukacja traktowana jest nie w kategoriach powinności dydaktyczno-wychowawczych, ale przede wszystkim usług oświatowych. Efektem tego m.in. jest handlowo-marketingowy stosunek rodziny do szkoły („płacę i wymagam: promocji do następnej klasy, dobrego świadectwa ukończenia szkoły, gwarancji dostania się na wyższy szczebel edukacji itp.”). W takiej sytuacji trudno o sensowną i uczciwą współpracę wychowawczą rodziny i szkoły, a jest ona niezbędna dla moralnie i intelektualnie zdrowej przyszłości pokoleń naszego narodu i społeczeństwa. Oczywiście tylko awizuję problem, bo wejście w szczegółowe analizy i postulaty to temat na całą książkę.
A teraz kilka uwag o polityce kulturalnej. Oczywiście jest jakaś troska rządu o prestiżowe polskie instytucje kultury narodowej, są rozmaite działania popularyzujące naszą kulturę i uczytelniające polską tożsamość narodową na arenie światowej. Natomiast największym brakiem jest brak troski władz państwowych i na ogół niski poziom troski władz lokalnych o kulturę regionalną, lokalna i środowiskową tam, gdzie toczy się nasze życie codzienne. Aktywność obywatelska potrafi tu wiele zdziałać, ale obejmuje ona najczęściej niewielkie grupy, podczas gdy większość lokalnej społeczności ma nastawienie wyłącznie konsumpcyjno-rozrywkowe i całkowicie wystarczają jej niezbyt wartościowe spektakle tzw. kultury masowej.
Jeżeli na taki stan narzeczy nakłada się tzw. produkcja kulturalna mass mediów, to łatwo sobie wyobrazić jaki poziom kultury może być udziałem naszego społeczeństwa, i jakie jest pojmowanie kultury oraz jej oderwanie od wartości narodowych, od polskiej tożsamości. Stąd obawy przed obcymi kulturami i niepewność w sytuacji europejskiej integracji. A z drugiej strony obserwujemy wiele zachowań naszych rodaków tak w kraju, jak i poza granicami, które raczej wzbudzają wstyd niż dumę – ale takie są i będą zawsze efekty braku solidnej edukacji kulturalnej lub złej edukacji kulturalnej, promującej bylejakość i swawolę.
Potrzeba więc, by zostały jasno i jednoznacznie określone wymogi wobec polityki edukacyjnej i kulturalnej oraz społeczne instytucje nie tylko kontroli, ale wręcz  prawa weta wobec sprzeniewierzania się wspólnemu dobru i dobremu imieniu polskiej kultury, oświaty i nauki. Obecnie nam panujący parlament i rząd tego nie uczynią, ale może następne będą bardziej świadome swej odpowiedzialności za te dziedziny naszego życia i naszej przyszłości.
►Kwestia formacji patriotycznej i obrona tożsamości narodowej jest najbardziej pożądanym polem solidarnego współdziałania rodziny i szkoły, Kościoła i państwa, obywateli i władz, wszystkich instytucji edukacji i kultury polskiej z publicznymi środkami przekazu na czele. Są oczywiście dobre przykłady takiej współpracy, ale mają one najczęściej charakter okolicznościowy, świąteczny, a nie codzienny i na ogół nie dotyczą takich kwestii jak np. jakość pracy, poszanowanie własności, czystość języka, umiejętność mądrego dawania świadectwa polskości czy też troski o wspólne dobro.
Mamy już chyba za sobą okres rugowania z języka władz, rozmaitych partii politycznych i mass mediów samego pojęcia patriotyzm, a więc łatwiej będzie coś konkretnego w tej dziedzinie  czynić i uczynić – oby tylko chciało się nam chcieć, jak mawiał Stanisław Wyspiański. Naturalnie nie tu miejsce na prezentację sposobów i metod takiej działalności formacyjnej, zresztą wpisanej niejako w nasz instynkt narodowy i społeczny, a więc znanej choćby historycznie  czy intuicyjnie. W dobie globalizacji nasze historyczne doświadczenia walki o tożsamość i troska o patriotyzm stają się przydatne, tylko narzędzia się unowocześniły po stronie sił globalizacji, a więc i my musimy unowocześnić czy uwspółcześnić swoje sposoby i techniki działalności.
Przede wszystkim jednak czeka nas narodowa batalia o polską świadomość i wolę bycia sobą, a nie małpowania innych kultur czy światowych mód na beznarodowość czy bezpaństwowość. I tu rola wcześniej wspominanych polskich polityk edukacyjnych i kulturalnych jest szczególnie odpowiedzialna i ważna, ale też tu należy dopowiedzieć i to, że ta najważniejsza instytucja polskiej edukacji i kultury jaką jest rodzina polska nie może się czuć zwolniona z tej misji i odpowiedzialności za kształty polskości i wychowania patriotycznego. Rodziny nasze zawsze były kolebką polskości tak w sensie demograficznym, jak i kulturowo-religijnym, duchowym i moralnym i jeżeli dzisiaj przed życiem i wychowaniem rodzinnym stoi historyczne wyzwanie, to jest ono dokładnie takie samo, jak w najtrudniejszych okresach naszych dziejów narodowych i państwowych.
► Powyższe wyzwania czy to przed polityką polska, polskimi instytucjami edukacji i kultury narodowej czy przed rodziną nie będą ani zrozumiałe, ani podjęte, jeżeli zabraknie w nich ludzi sumienia. Sumienia dobrze uformowanego, wrażliwego i zdrowego, ale i też mocnego , podobnie jak potrzeba silnej i dobrej woli. Silnej i dobrej, a nie silnej i złej!
I tu dotykamy polskiej społeczności katolickiej, która choć dominująca ilościowo w narodzie polskim wcale nie jest jakościowo zdrowa, silna i nadająca polskości katolickiego ducha i chrześcijańskiego etosu. Nie ulega wątpliwości, że na tym polu wiodąca jest rola Koscioła katolickiego i tylko w ramach duszpastersko-moralnej misji Koscioła albo w ścisłej współpracy z Kościołem możemy uzyskać postęp jakościowy.
Oczywiście różne są tu zadania duchowieństwa i zadania świeckich, ale codzienna ewangelizacja musi się stać także zadaniem świeckich w świecie ich życia i pracy, ich publicznej działalności i obyczajowości. Katolicyzm polski jest stale czytelny w polskiej kulturze, ale nie potrafi naszej kultury moralnie oczyszczać i odradzać, bo katolicy w dużym stopniu ulegli etosowi laickiemu i zamiast być solą i światłem rzeczywistości po prostu wybrali łatwiznę pragmatyzmu życiowego i niemal całkowicie dostosowują się do reguł tego świata, który wcale nie potrzebuje do swego szczęścia chrześcijaństwa.
Myślę, że ogłoszony przez Ojca Świętego Jana Pawła II Rok Eucharystii może być doskonałą okazją do tego, by zacząć ten stan rzeczy sukcesywnie zmieniać. Eucharystia daje siłę, oświeca duszę i rozum, uzdalnia do wierności Ewangelii zawsze i wszędzie, a nade wszystko leczy chore sumienia. Tylko potrzeba tu naszego współdziałania z łaskami Eucharystii, wręcz duchowego i moralnego wysiłku konkretnego człowieka, rodziny i wspólnoty parafialnej.
Sądzę, że zacząć należy od ponownego odkrycia sensu Eucharystii i uznania, że aby być godnym miana katolika trzeba żyć i postępować tak, by z czystym sumieniem móc uczestniczyć w Eucharystii. Co więcej - kierować się uzdrowionym przez Eucharystię sumieniem w nawet najtrudniejszych sytuacjach życiowych, najbardziej dla nas niewygodnych czy nieprzyjemnych. Oczywiście to nie znaczy, by dać sobie skakać na głowę czy poniżać - chodzi o to, by zło dobrem zwyciężać.
Człowiek sumienia nie stosuje odwetu, zemsty, pogardy, nie kieruje się egoizmem i pychą, nie odpłaca złem za zło - po tym właśnie poznaje się chrześcijanina - człowieka sumienia, że potrafi zło zwyciężać dobrem nie dlatego, by dobrze o nim mówiono, ale dlatego, że tego od niego wymaga wierność Eucharystii i tej wierności musi dać świadectwo, bo inaczej nie byłby sobą. Trzeba katolikom na całym świecie, ale nam katolikom-Polakom przede wszystkim raz jeszcze poddać się formacji w szkole Eucharystii, by w naszej Ojczyźnie kultura Eucharystii stała się kulturą naszej codzienności.
Papież Jan Paweł II dał katolikom mądry program eucharystycznej edukacji i formacji w postaci encykliki Ecclesia de Eucharistia, listu apostolskiego Mane nobiscum Domine, a wcześniej w adhortacji Ecclesia in Europa - i powinniśmy ten program poznać oraz rzetelnie realizować.
Tyle tych refleksji na zachętę do rozmowy, do zastanowienia się, do uzgodnienia jakiegoś wspólnotowego programu działań. Pozornie są tu rozłączne między sobą problemy, ale tylko pozornie - bo w rzeczywistości w każdym z nich jest ten sam podmiot czyli człowiek i ten sam cel czyli nasze człowieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne, a więc decydujące o tym kim jesteśmy i jakie stanowimy rodziny, społeczności, naród i Kościół.